NĘDZNICY
Festival de Cannes 2019
reż. Ladj Ly
moja ocena: 5/10
Z powieściowych “Nędzników” w filmie Ladja Ly pozostało niewiele – tytuł i raptem kilka rozpoznawalnych cytatów. Zaskakujący debiutant w konkursowej, canneńskiej selekcji rozwija swój pomysł z krótkiego metrażu i zderza testosteronowe kino policyjne ze społeczną obserwacją skutków francuskiej polityki multi kulti. Wypychania kolorowych społeczności na betonowe blokowiska na wielkomiejskich przedmieściach, zamykania im możliwości zrównoważonego rozwoju, otwierania za to drogi do uciekania w niebezpieczne patologie i dawanie pretekstu do agresywnych kontroli aparatu państwowego. Z kamerą raz po raz patrzącą bohaterom bezpardonowo prosto w twarz, innym razem z perspektywy latającego nad wysokimi budynkami i krętymi ulicami dronem ukazującą to ludzkie, rozpalone mrowisko z pewną dozą inscenizacyjnego patosu, Ly prezentuje się efektownie i zręcznie. Dodatkowo przyjmuje, udającą wrażenie brutalnego realizmu, paradokumentalną manierę. Doba w policyjnym wozie, dwóch miejscowych wyjadaczy z odznaką i jeden żółtodziób w tym otoczeniu, seria sadystycznych, rutynowych demonstracji władzy, ale też wyjątkowo niefortunnych zdarzeń obserwowanych z bardzo bliskiej odległości. Niby kolejny dzień próby w trudniej pracy (tak, skojarzenia z amerykańską produkcją z Denzelem Washingtonem i Ethanem Hawke’m całkowicie na miejscu), ale jednak okazja do wysnucia uniwersalnych wniosków. Boleśnie banalnych. O tym, że zło rodzi zło, przyzwyczajenie do wyższości znieczula, nieograniczona władza korumpuje, nawet jeśli ten uprzywilejowany agresor ma w domu gromadkę dzieci i ciężarną żonę. Iskierka może wzniecić pożar, którego dym da sygnał do zemsty tych najbardziej ciemiężonych względem swoich oprawców chronionych mundurem stróżów prawa. Ly realizacyjnie nienaganny, w kwestii wymowy wydaje się zagubiony. Stereotypowy względem postaci, podążający za publicystycznymi narracjami i filmowymi kliszami, w czym przypomina mi Małgorzatę Szumowską. Niezdecydowany w tym, czy ma krzyczeć głosem kina zaangażowanego, w którym mają przeglądnąć się jego rodacy czy dreptać ścieżką policyjnego dramatu.