ULBOLSYN
Black Nights Film Festival 2020
reż. Adilkhan Yerzhanov
moja ocena: 7/10
“Ulbolsyn” stanowi ciekawy, krnąbrnie feministyczny epizod w filmografii Adilkhana Yerzhanova – jednego z najbardziej płodnych twórców euroazjatyckiego świata. Kazach w tym roku zaprezentował już dwa swoje dzieła, kolejne są właśnie na etapie post produkcji. Powracająca regularnie w filmie urodzonego w Żezkazganie reżysera swojska wieś Karatas tym razem okazuje się idylliczną oazą tradycji i szacunku dla patriarchalnego porządku świata. Z miasta w rodzinne strony powraca Ulbolsyn (Assel Sadvakassova) z zamiarami, które zmącą spokój lokalnej wspólnocie. Kobieta chce zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na edukację młodszej siostry Azhar (Dinara Sagi). Gdy załatwia formalności, by przenieść ją do szkoły w mieście, dziewczyna znika z jej pola widzenia. Ulbolsyn rozpoczyna poszukiwania nastolatki, ale nie ma co liczyć na wsparcie miejscowych, którzy w kobiecie dostrzegą jedynie złe intencje i wielkomiejskie zepsucie. Poza tym w stosunku do Azhar społeczność Karatas ma zupełnie inne plany, a wobec nich dziewczyna raczej nie wykazuje się zdecydowaniem swojej siostry. Jak poważnie Ulbolsyn traktuje sprawę, niech świadczy fakt, że by wydostać Azhar, kobieta angażuje z pozoru profesjonalny oddział ochroniarzy. Siostrę musi odbić, zabrać do miasta i nic jej przed tym nie powstrzyma.
Film Yerzhanova ma typową, epizodyczną strukturę, którą odmierzają daty i godziny, jakie Ulbolsyn spędza, rozwiązując problem z Azhar. Trwa nieco ponad 60 minut, acz humorystycznej i satyrycznej treści w nim nie brakuje. Po raz pierwszy w fabule reżysera z Kazachstanu główną bohaterką jest tak charyzmatyczna i zdeterminowana heroina. Muzycznym tłem i jednocześnie zawadiackim hymnem dla jej potyczek z mężczyznami z Karatas staje się hit “I Feel Love” Donny Summer. Te przeróżne, rozkosznie dziwaczne połączenia i dowcipne zwroty akcji czynią z “Ulbolsyn” iście Tarantinowską fraszkę filmową, z której może być dumne kazachskie kino.