VOD: Nova Lituania

novalitu

 

NOVA LITUANIA
Mubi 2020
reż. Karolis Kaupinis

moja ocena: 7/10

 

Podobnie jak słowaccy „Słudzy” – odkrycie tegorocznego Berlinale, które można było też zobaczyć niedawno na Nowych Horyzontach – „Nova Lituania” w wysublimowanej, kameralnej formie odtwarza historyczne wydarzenia. Jest rok 1938 – okres napięć i niepokoju. Hitlerowskie Niemcy zagrażają całej Europie, anektując i wysuwając roszczenia wobec kolejnych terytoriów, muskuły pręży Związek Radziecki. Dodatkowo młode, litewskie państwo skłócone jest nawet z polskim sąsiadem. Gęsta, fatalistyczna atmosfera zdaje się zapowiadać nieuchronną tragedię kraju, który dopiero niedawno odzyskał niepodległość. Na Litwie pojawia się jednak wizjoner z brawurową ideą, która pomogłaby uniknąć piekła nadchodzącej wojny niewielkiemu narodowi. Feliksas Gruodis nie jest bohaterem na miarę wymagających, przełomowych czasów. To niepozorny profesor geografii na uniwersytecie w Kownie, który zafascynowany egzotycznymi podróżami i dalekimi lądami, kilka lat poświęcił na opracowanie teorii o „zapasowej” ojczyźnie. Akademik doskonale zdawał sobie sprawę z kruchości litewskiej państwowości i dlatego opracował precyzyjny plan swoistego exodusu swoich rodaków w miejsce, gdzie mogliby spokojnie egzystować z dala od burzliwej rzeczywistości ówczesnej Europy. Wybrał kilka lokalizacji i stworzył koncept masowej przeprowadzki. Nieoczekiwanie Gruodis dostaje możliwość przedstawienia swojej wizji najwyższym urzędnikom na Litwie.

W filmie Karolisa Kaupinisa minimalistyczna, kafkowska komedia o szalonym profesorze z misją, zderzającym się z nieczułymi na jego śmiałe pomysły decydentami politycznymi łączy się z ponurym dramatem historycznym, w którym marazm i defetyzm zżerają od środka młode państwo. Plan geografa wydaje się wariacki i absurdalny, ale oddanie bohatera i wiara w swoją ideę w kontrze do zajętych kwiecistymi przemówieniami i pozornym działaniami polityków sprawiają, że staje się on jedyną nadzieją na przetrwanie dla narodu na dziejowym rozdrożu.

„Nova Lituania” wypełniona została także wieloma historycznymi symbolami. Pierwowzorem dla postaci Feliksasa Gruodisa był autentyczny badacz Kazys Pakstas, który jeszcze w latach 20. wymyślił i przedstawił koncepcję litewskiej kolonii zamorskiej z propozycją kilku lokalizacji, gdzie Litwini mieli znaleźć spokojny azyl. Nikt wówczas nie potraktował go poważnie. W postaciach prezydenta i premiera zainteresowani epoką bez problemu odnajdą rysy ówczesnych, litewskich przywódców. Uatrakcyjnianie fabuły nie ominęło też tej czysto filmowej warstwy, co widać zwłaszcza w konstrukcji postaci i scenograficznych detalach. Każdy z bohaterów posiada swoją głębię i jest definiowany wielowymiarowo. Gruodis poświęcił się górnolotnej idei, bo nie ogarniał sytuacji w swoim najbliższym otoczeniu, szczególnie relacji z własną rodziną, izolując się w gabinecie zagraconym pamiątkami z podróży i wywieszając w tej kwestii białą flagę. Politykami sportretowanymi w filmie kierują różne motywacje i ambicje, które Kaupinis potrafił zaakcentować w zniuansowany, intrygujący sposób. Reżyser ma też sympatycznie nostalgiczny stosunek do tamtejszych czasów. Nikogo brutalnie nie rozlicza, niczego gorączkowo nie krytykuje. Polityka jest wielka, politycy mali, a marzyciele wspaniali, acz też totalnie przegrani w starciu z rzeczywistością i tym, co nieuniknione.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.