W kinie: Portret o zmierzchu (WFF)

 

PORTRET O ZMIERZCHU
polska premiera: Warszawski Festiwal Filmowy (październik 2011)
reż. Angelina Nikonova

moja ocena: 7/10

 

Rosja z „Ładunku 200” Bałabanowa w ujęciu kobiecym. Atrakcyjna Marina na własne życzenie żyje w iluzji szczęśliwego małżeństwa i poczucia spełnienia zawodowego. Pewnego dnia wracając do domu, zostaje zgwałcona przez grupę permanentnie nadużywających władzy policjantów. Traumatyczne przeżycie nie pozwoli kobiecie wrócić do fasadowej egzystencji, jaką prowadziła wcześniej. Kobieta zacznie szukać zemsty na swoich oprawcach, ale zamiast przybierać rolę zdesperowanej, żądnej wyrównania krzywd ofiary, w osobliwej relacji z jednym z policjantów będzie starała się przewartościować własne życie i odnaleźć się w nim na nowo. „Portret o zmierzchu” zderza kobiecą bohaterkę nie tylko z okrucieństwem męskiego świata, ale przede wszystkim z powszechną bezdusznością współczesnej Rosji – jej aparatu państwowego, biurokracji, obowiązującego systemu wartości, w którym nie istnieją takie pojęcia jak równość płci, sprawiedliwość, prospołeczność. Debiutantka, Angelina Nikonova, intuicyjnie poruszając się w formule Dogmy, stworzyła film interesujący wizualnie, bo pozbawiony ohydnego naturalizmu i epatowania brzydotą, na swój sposób subtelny i delikatny. Reżyserka nie uniknęła błędów. Aktorzy, szczególnie Olga Dykhovichnaya w roli Mariny, są trochę zbyt statyczni i nienaturalnie zobojętniali. Nikonova momentami irytuje też zbyt dużą dosłownością, jakby chciała widzom koniecznie jak najwięcej wytłumaczyć (monologi Mariny), ale jak na debiutantkę świetnie udźwignęła niełatwy, frapujący temat, na który się porwała.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=5A1CxjKvw-4&feature=player_embedded]