W kinie: Mistrz

 

MISTRZ
polska premiera: 16.11.2012
reż. Paul Thomas Anderson

moja ocena: 7.5/10

 

Trochę chyba dla taniego rozgłosu określono „Mistrza” zakamuflowaną przypowieścią o twórcy scjentologicznej sekty, L. Ronie Hubbardzie, podczas gdy najnowsze dzieło Andersona traktuje zgoła o czymś bardziej uniwersalnym. Oprócz odmalowania cudownego klimatu Ameryki lat 50., w „Mistrzu” uchwycono niezwykłą zależność między światem rozumu (ocierającego się nawet o mistykę) a naturą – nieokiełznaną i popędliwą. Ten pierwszy uosabia wszechstronny, samozwańczy naukowiec i myśliciel Dodd, który zafascynowany porywczym, sfrustrowanym eks-żołnierzem (wybitna rola Joaquina Phoenixa!), bierze go pod swoje skrzydła, obierając sobie za cel wyplewienie z Freddiego Quella agresji i prymitywnej emocjonalności. Tę dwójkę połączy wielopoziomowa relacja – ojcowska, przyjacielska, mentorska, a nawet jakby miłosna. W opisywaniu jej mechanizmów i przede wszystkim motywacji głównych bohaterów Anderson być może zabrnął odrobinę w zbyt dużą ilość metafor, symboli i niedopowiedzeń, niepotrzebnie skomplikował najważniejsze treści filmu. Niemniej dzięki temu „Mistrz” nabrał specyficznego, smakowitego meta-kontekstu, stając się dziełem wspaniale niejednoznacznym i szalenie fascynującym.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=sSTccVJkgW4]