W kinie: Bande de Filles (Cannes)

bandes

 

BANDE DE FILLES
Quinzaine des Réalisateurs 2014
reż. Céline Sciamma

moja ocena: 7/10

 

Powiew świeżości do estetyki filmów coming-of-age wnosi młoda Francuzka, Céline Sciamma. Czarnoskóra 16-latka na rozdrożu własnego życia postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw zaprzyjaźnia się z grupą wyszczekanych rówieśniczek, z którymi buja się po mieście, imprezuje, szuka kłopotów. Potem zakochuje się, a gdy sprawy nie idą po jej myśli i musi ulotnić się z dzielnicy, zostaje dilerką, by się utrzymać. „Bande de Filles” mógłby nakręcić Spike Lee, gdyby był kobietą i znał klimat paryskich przedmieść. Sciamma ze sporą dozą empatii podeszła do swoich bohaterek, skupiając się nie tylko na ich wyboistej drodze ku dorosłości, ale też tworząc bardzo sensowny portret socjologiczny kolorowych, krzykliwych dziewczyn zamkniętych w szklanych gettach brzydkich, biednych przedmieść. Najbardziej jednak w „Bandes de Filles” ujęła mnie łatwość, z jaką francuska reżyserka unika oczywistych, pretensjonalnych klisz, które tak prosto i bezboleśnie mogłyby złożyć się na los głównej bohaterki (tak też było w nagrodzonym na Berlinale „Tomboyu”). Rześki zmysł estetyczny Sciammy potrafił nawet z tak trywialnej sceny jak ta, gdy odurzone alkoholem nastolatki wystrojone w ukradzione sukienki tańczą i śpiewają „Diamonds” Rihanny, stworzyć szczerą i niewymuszoną apoteozę młodzieńczej wolności. Oklaski na stojąco należą się również czterem aktorkom z fantastyczną, długonogą Karidją Toure na czele, które swoją naturalnością, brawurą i brakiem doświadczenia zbudował tak cudny, ujmujący klimat tego filmu.

 

***
Kasia w Cannes powered by: