W kinie: Ava (WFF)

ava17

 

AVA
33. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Léa Mysius

moja ocena: 7/10

 

Gdy wydawać by się mogło, że w temacie filmów o dorastaniu powiedziano już wszystko, oto pojawia się Léa Mysius i jej młoda bohaterka. Historia o Avie ma w sobie coś z beztroski i nostalgii opowieści o „ostatnich takich wakacjach”, ale też z baśni o parze katastroficznych kochanków – szalonych niczym Bonnie i Clyde oraz fatalnych jak Romeo i Julia. Matka obiecuje swojej 13-letniej córce, że ta przeżyje swoje najwspanialsze lato. Obietnica jest o tyle ważka, gdyż u Avy zdiagnozowano właśnie chorobę wzroku. Postępuje ona bardzo szybko i wkrótce dziewczyna najpewniej straci wzrok. Matka, choć sympatyczna i kochająca swoje dzieci, także chce korzystać z uroków lata w gwarnym, nadmorskim kurorcie. Ava wrażeń poszukuje więc na własną rękę i tak trafia na Juana – starszego od niej cygańskiego chłopaka na życiowym rozdrożu. Mysius wspaniale zarysowała paralelę między jasnym okresem dzieciństwa a mrocznym etapem wkraczania w dorosłość. Zrobiła to znakomicie zarówno na poziomie czysto fabularnym, śmiało sięgając po nie tak oczywisty realizm magiczny, ale też technicznym – owa ciemność towarzyszy Avie wszędzie, fascynując ją i przerażając jednocześnie. Juan ma wyjątkowo ciemną karnację i czarnego jak węgiel wilczura u swojego boku. Ich schronieniem staje się opuszczony bunkier na plaży, udający posępną jaskinię, a ścigająca ich policja konna wygląda jak patrol średniowiecznej armii w atramentowych zbrojach. Baśniowy ton „Avy” inteligentnie równoważy i wygładza odwagę twórców filmu w mówieniu o dojrzewaniu młodej dziewczyny w całkiem bezpruderyjnej formie. To tylko pokazuje, jak sprytną i kreatywną reżyserką jest Léa Mysius. Jej nazwisko na pewno warto sobie zapamiętać.

 

 

***
Kasia na WFF powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.