W kinie: Córka Trenera (NH)

corkatre

 

CÓRKA TRENERA
Nowe Horyzonty 2018
reż. Łukasz Grzegorzek

moja ocena: 5/10

 

Jest coś boleśnie przewidywalnego w młodym, polskim kinie, które za fajne uważa – jak w przypadku “Córki Trenera” – filmowanie sportu w przesadzonym slow motion czy nasycanie scen pomnikową muzyką klasyczną, ale już totalnie nie dostrzega, iż film w pierwszej kolejności zasługuje na dobry scenariusz. Porządnie napisane postacie i sensowne dialogi. W fabule Łukasza Grzegorzka trochę znalazło się tego drugiego. To pewnie zasługa młodych, bezpretensjonalnych debiutantów w roli tytułowej córki trenera i jej kolegi z tenisowego kortu, Karoliny Bruchnickiej i Bartłomieja Kowalskiego oraz naturalnego zblazowania Jacka Braciaka, którzy tchnęli w napisane na kartce słowa życie. “Córka Trenera” opowiada w lekkiej, komediowo-obyczajowej formie o dojrzewaniu nastoletniej dziewczyny przez pryzmat jej relacji z ojcem. Kochającym rodzicem, ale w pierwszej kolejności wymagającym trenerem. Wiktoria właśnie wakacje spędza na tułaczce po prowincjonalnych turniejach w Polsce i ciężkich treningach pomiędzy nimi. Choć jest pełnoletnia o łyku piwa czy słodkiego napoju gazowanego może tylko pomarzyć, o nocnym wypadzie na potańcówkę z kolegą nawet nie wspominając. Kręci ją to, co dla niej zakazane i niedostępne, coraz mniej za to kręci ją tenis, czego nie chce zauważyć ojciec-trener. Ta relacja wypadła w filmie całkiem fajnie. Przypomina przeciąganie linii jak między bohaterkami “Ladybird” uatrakcyjnione sportowym kontekstem. Podobała mi się postać ojca, który poświęcając się dla dziecka, odmawiając sobie przyjemności, których odmawia jej samej i obciążając swoje ciało w takim samym stopniu, chciał w córce po prostu zaszczepić etos ciężkiej pracy i unaocznić jej, ilu wyrzeczeń wymaga dojście do czegoś w profesjonalnym sporcie. Rozkojarzona przyziemnymi rzeczami Wiktoria nie była w stanie tego dostrzec. Tak oddany trener nie zasługuje na tak niedojrzałą podopieczną, nawet jeśli to jego ukochana córka. W tenisie w ogóle taka relacja często bywa patologiczna, ale gdy obie strony wiedzą, czego chcą – sprawdza się. Wystarczy spojrzeć na siostry Williams czy Karolinę Woźniacką.

Na tym tle muszą przeciętnie, albo słabo wypaść postacie i wątki drugoplanowe. Kuriozalnie obsadzona Agata Buzek to rola, której mogłoby nie być i byłoby to nawet lepiej dla tego filmu. Piotr Żurawski jako hipis-podróżnik, dający młodzieży lekcje prawdziwego życia, budził moją sporą irytację. Te wszystkie pierwsze razy Wiktorii to też worek bez dna stereotypów i klisz. Po niezłym i dobrze przyjętym przez widownię i krytyków “Kamperze” Grzegorzek miał do dyspozycji własny serwis i delikatną przewagę. Piłką trafił jednak na wyraźny aut.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.