W kinie: Hotel nad rzeką

hotelbytr

 

HOTEL NAD RZEKĄ
Pięć Smaków 2018
reż. Hong Sang-soo

moja ocena: 5.5/10

 

Na pewno niewielu jest twórców z tak fajnym dystansem do samego siebie – zarówno jako człowieka, jak i filmowego twórcy – jak Hong Sang-soo, który z autobiograficznych epizodów i anegdot uczynił esencję swojego kina. Nie wymaga ono horrendalnych nakładów finansowych czy wielogodzinnych prac nad scenariuszem. Wystarczy zebrać aktorów i ekipę oraz nakreślić im ogólne ramy fabularne historii. Na pewno tak samo wyglądało to przy “Hotelu na rzeką”. Koreańczyk zebrał swoich stałych współpracowników w malownicze okolice Namyangju, gdzie mroźną, zimową porą w ładnym hotelu nad chwilowo lodowatą rzeką spotykają się sympatyczni wykolejeńcy – ojciec i jego dwóch dorosłych synów oraz dwie, samotne przyjaciółki. Czas mija im na ulotnych small talkach i niewymyślnych posiłkach z obowiązkowym elementem procentowym, w trakcie których zza kontuaru towarzyskiego ceremoniału nieśmiało wychylają się te wszystkie smutki, żale, rozczarowania aż do – jak na Honga – bardzo depresyjnego finału. Tę opowieść Koreańczyk zbudował na powtarzających się w kółko mikroscenkach, mijaniu i spotykaniu się bohaterów, ale tym razem porzucił on też pogodny nastrój i naturalny humor, który prawie zawsze te improwizowane fabułki napędzały (choć akurat bardzo zabawny był ten kwadratowy zoom tu i ówdzie). Ja zdecydowanie wolę go w tej innej wersji, bo melancholijny Hong wydaje mi się jednak nieco zbyt pusty i zimny. Zupełnie jak ta okolica hotelu nad rzeką.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.