Filmowe Okno na Świat s04e01

pearl

 

PEARL
reż. Elsa Amiel
Francja, Szwajcaria
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6.5/10

 

Ciekawą polemikę proponuje “Pearl” choćby w kontekście “Girl” wkrótce wchodzącego na ekrany polskich kin. Léa Pearl aka Julie (Julia Föry – autentyczna kulturystka) ma wszystko to, co Lara z filmu Lucasa Dhonta desperacko pragnie mieć – kobiecość. Bohaterka francuskiej fabuły jednak świadomie porzuca ten aspekt swojej biologicznej tożsamości. Rezygnuje z macierzyństwa, zostawiając dziecko z ojcem – swoim byłym kochankiem. Wyrzeka się też stricte kobiecych atrybutów ciała, poświęcając się budowaniu masy mięśniowej i siły oraz realizacji marzenia o zdobywaniu trofeów w kulturystycznych zawodach pod okiem bezwzględnego trenera Ala (Peter Mullan). Debiutującą reżyserkę Elsę Amiel, do tej pory znaną głównie z asystowania Bertrandowi Bonello czy Noémie Lvovsky, fascynuje zarówno ciało, jak i emocjonalność Pearl. Z jednej strony, wnikliwie, z najbliższej możliwej perspektywy przygląda się anatomicznym detalom i kulisom bodybuildingowej rywalizacji, gdzie za kurtyną lśniących po olejowaniu mięśni, brokatowych bikini i przyklejonych uśmiechów kryją się nie tylko nieprawdopodobne fizyczne wyrzeczenia, ale i bolesne dramaty sponiewieranych przez życie ludzi (czego żywym dowodem stała się grana przez Agatę Buzek, przygnębiająco kiczowata Serena). Z drugiej – ewidentny dysonans potężnej postury tych osób z kruchością ich wnętrza i mentalnej kondycji. W rozegranym w wąskiej perspektywie czasowej, w ciągu około ostatniej doby przed kluczowymi dla bohaterki zawodami, filmie dzieje się niewiele, a jednak jakby mimochodem, z poziomu dyskretnej podglądaczki Amiel uchwyciła cały paradoks świata Pearl, jej trudnych relacji z trenerem, jeszcze trudniejszych z dawnym kochankiem, z którego powodu zostaje zmuszona wbrew sobie do odbudowania więzi z kilkuletnim synkiem, którego nie widziała 4 lata. Te momenty spędzone z dzieckiem wygrane zostały na pięknych, lirycznych tonach. Zaraźliwe jest szczere oczarowanie reżyserki osobliwym światem kulturystyki, zaś uwypuklane przez nią sprzeczności – swobodne i subtelne. Fajny debiut.

 

toolatetodie

 

TARDE PARA MORIR JOVEN
reż. Dominga Sotomayor Castillo
Chile
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6.5/10

 

Sepiowe wspomnienie melancholijnego lata 1990 roku, kiedy to po czasach mroku i brutalnej dyktatury w Chile do życia budziły się społeczne wspólnoty, ludzka życzliwość i poczucie bezpieczeństwa, przez dekady tłumione przez autorytartny reżim. To jednak nie polityczny, ani choćby społeczny kontekst zajmuje uwagę Domingi Sotomayor. Niegdysiejsza laureatka konkursu na Nowych Horyzontach przygląda się nastoletniej Sofii, dla której te wakacje będą inne niż wszystkie. Dziewczynie ciążą nie tylko rozterki związane z wakacyjnym, miłosnym romansem i stawianiem pierwszych kroków w dorosłość, ale przede wszystkim niepozałatwiane sprawy z rodzicami – rozgoryczenie przeciętnością ojca oraz nadzieja na odzyskanie bliższych kontaktów z wiecznie nieobecną matką, która złożyła córce obietnicę, lecz nie wiadomo, czy i tym razem jej dotrzyma. Przez za długą chwilę film bije takim wyjątkowo niespiesznym, leniwie wakacyjnym rytmem, który może nieco usypiać, narracja bywa ospała, a charakterystyka bohaterów zbyt delikatna i szkicowa, ale finał perypetii Sofii i jej otoczenia na wiejskiej imprezie, na którą czekali tego lata wszyscy, choć nikt z ostentacyjnym entuzjazmem tego nie przyzna, stanowi wspaniały punkt kulminacyjny tej historii. Taki, w którym wszystko wspaniale się zaziębia, znajduje swoje miejsce – nie zawsze po myśli zwłaszcza młodych bohaterów, nie tracąc praktycznie nic ze swojej rozmarzonej, wakacyjnej poetyki.

 

blindspottn

 

BLINDSONE
reż. Tuva Novotny
Norwegia
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6/10

 

Pożyczona z szafy reality tv schodzona kurtka, gwarantująca ekskluzywne miejsce w pierwszym rzędzie w spektaklu o rodzinnym dramacie, zaskakująco dobrze leży na Tuvie Novotny – zdolnej aktorce urodzonej w Sztokholmie, która ostatnio polubiła pracę także po drugiej stronie kamery. Jej film toczy się w czasie rzeczywistym, wykorzystuje także kuglarską sztuczkę prowadzenia narracji w jednym ujęciu, bez montażu, jak to miało miejsce w przypadku “Victorii” Sebastiana Schippera – dalekiej kuzynki “Blindsone”. Bez nerwowości i operatorskiej szarpaniny sprytnie buduje zarówno napięcie tej historii, jak i jej emocjonalną głębię. Najpierw w centrum uwagi postawiona zostaje zwyczajna nastolatka ze swoją popołudniową rutyną. Trening i powrót z koleżanką do domu, zupełnie zwyczajne rozmowy o zadanych pracach domowych i nadchodzących egzaminach. Powrót do domu, gdzie czeka matka i młodszy brat, złapana w biegu kanapka, uzupełnienie kilku notatek w zeszycie. Banał tych czynności zupełnie nie zwiastuje tragedii, która przeniesie ciężar opowieści na najbliższych nastoletniej Tei, a zwłaszcza jej matkę. To Maria staje się pierwszoplanową bohaterką na ostrym dyżurze. Jej cierpienie, niedowierzanie, udręczona niepewność, a później również ból i frustracja ojca, który dołącza w szpitalu do swojej małżonki odsłaniają możliwą genezę tego dramatu i skomplikowaną rodzinną historię. Nie wiem, czy koniecznie było to potrzebne, czy faktycznie jakoś wzbogaca tę opowieść. Bez tego rozjaśnienia sytuacji byłby to zdecydowanie mocniejszy film.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.