W kinie: Wszystko Co Kocham

 

WSZYSTKO CO KOCHAM
polska premiera: 15.01.2010
reż. Jacek Borcuch

moja ocena: 5.5/10

 

Bezwzględny świat dorosłych brutalnie ingeruje w młodość dorastających na początku lat 80. dzieciaków. Wokół „Wszystko Co Kocham” wytworzyła się już mitologia, która w zderzeniu z ekranową rzeczywistością, zdaje się być wierutnym kłamstwem. Nie ma w filmie ani Romea, ani też Julii. Wątek miłosny w „WCK” ma znaczenie drugorzędne, o wiele istotniejsze w losach głównego bohatera są relacje rodzinne czy też stosunek do otoczenia. Muzyka jest także tylko klimatycznym wypełniaczem fabuły (a koncert na zakończenie szkoły wręcz najsłabszym jej fragmentem). Istotna w filmie jest za to polityka, która bezpośrednio i pośrednio prowadzi do jednostkowych dramatów bohaterów „WCK” (uwięzienia ojca Basi, wyjazdu dziewczyny za granicę, śmierci babki Janka, do spółki z szalejącym stanem wojennym przewartościowującej życie ojca, wyrzucenie mężczyzny z wojska po wybryku syna na szkolnym balu). „WCK” to tak naprawdę leniwa, trochę beznamiętna historia złożona z kilku bardzo ładnych obrazków i niczego więcej. Daleko zarówno od mającego swoje wady „Rewersu”, a już na pewno od świetnego „Domu Złego”. Jacek Borcuch, póki co, nie będzie więc polskim Johnem Hughesem, ale brawa za ogromnie urzekający idylliczno-dekadencki obraz polskiego wybrzeża lat 80.!

PS „WCK” ma szansę powalczyć o nagrody na festiwalu w Sundance – najbardziej prestiżowej imprezie kina niezależne. I polski film wcale nie jest bez szans, bo Amerykanie lubię ładne obrazki z klimatem. Niemniej o jakiekolwiek wyróżnienie będzie bardzo trudno.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=_O-rn7rWvs4]