W kinie: Agora

 

AGORA
polska premiera: 12.03.2010
reż. Alejandro Amenábar

moja ocena: 6/10

 

Alejandro Amenábar wykorzystuje trudną koegzystencję chrześcijaństwa z innymi wyznaniami w Aleksandrii czterysta lat po ukrzyżowaniu Chrystusa do stworzenia ponadczasowej opowieści o niebezpieczeństwie każdego religijnego fanatyzmu. Niby kontrowersyjne wątki „Agory” i dość jednoznacznie niekorzystny, barbarzyński wręcz obraz pierwszych chrześcijan stanowią jednak najbanalniejszy fragment filmu (i zarazem najprostszy do sugestywnego przedstawienia). O sile produkcji Amenábara miała stanowić postać uczonej Hypatii, agnostyczki, która postanowiła poświęcić całe swoje życie nauce, ślepo i namiętnie wierząc w prawidła nią rządzące, co prawie pozwoliło jej zdefiniować teorię heliocentryczną na kilka wieków przed Kopernikiem. Portretując Hypatię (mimo wszystko niespecjalnie zintegrowana z rolą Rachel Weisz) niemalże jako świętą męczenniczkę nauki, reżyser jednoznacznie opowiada się po stronie empirii, której admiratorzy duchowości nie zawsze pozwalają harmonijnie się rozwijać. Amenábar zapomniał jednak, że najbardziej fascynujące są ludzkie uczucia i emocje. Tragiczny wybór uczonej czy też postawa bliskich jej ludzi wcale nie były takie tragiczne, pozbawiając swoich postaci momentów zwątpienia czy też alternatywnego wyboru, stały się po prostu oczywiste. Szkoda tego dobrze zapowiadającego się filmu, pierwszej przecież zrobionego z takim rozmachem przez latynoskiego twórcę, który nie wykorzystał szansy, by zrobić coś więcej niż epicki obrazek ze sztucznymi podtekstami. Ale o dramatach jednostek to on jednak potrafi z sensem opowiadać.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=RbuEhwselE0]