Ostatnio w kinie…

W ramach odwieszania bloga szybkie podsumowanie ostatnich tygodni w kinie. Od najciekawszych do najsłabszych pozycji. Mam nadzieję, że od teraz będzie już na bieżąco.

 

 

SAMOTNY MĘŻCZYZNA
polska premiera: 14.05.2010
reż. Tom Ford

moja ocena: 8/10

Subtelne, poetyckie studium o trudzie godzenia się ze śmiercią kochanej osoby i akceptacji życia takim, jakie ono jest (istne carpe diem), ze wszystkimi radościami i smutkami. Tytułowy samotny mężczyzna napotka na swej drodze wiele pokus, które mogłyby, mimo tragedii, stać się powodem do dalszej egzystencji, a gdy w najmniej oczekiwanym momencie go odnajdzie, życie udowodni dobitnie, jak bardzo może być przewrotne. Projektant Tom Ford za kamerą, świetny Colin Firth i brawurowa, nonszalancka Julienne Moore na ekranie. Jeden z filmów roku.

 

BRIGHT STAR
polska premiera: 14.05.2010
reż. Jane Campion

moja ocena: 7.5/10

Jane Campion wraca do formy, opowiadając historię miłości klepiącego za życia straszliwą biedę poety Johna Keatsa i bogatej dziewczyny z dobrego domu Fanny Brawne, której rodzina opiekowała się artystą. Być może ten film uderza naiwnością kostiumowego, niezbyt zamaszystego melodramatu, ale jest w historii tych dwojga jakiś taki cudowny, staromodny romantyzm (tak dzisiaj o miłości już się nie opowiada), który urzeka i czaruje klimatem, nastrojem i tragizmem o wiele bardziej prawdziwym niż chociażby ten z szekspirowskich dramatów.

 

DOBRE SERCE
polska premiera: 23.04.2010
reż. Dagur Kari

moja ocena: 7/10

O przewrotności życia raz jeszcze: gburowaty, schorowany właściciel baru przygarnia pod swój dach bezdomnego młodzieńca z samobójczymi skłonnościami, acz dobrym i prostodusznym charakterem, jakże odmiennym od starca. Chłopak całkiem spodziewanie wprowadzi sporo ciepła i pozytywnych emocji do życia samotnego mężczyzny, co w końcowym rozrachunku uratuje staruszkowi życie (dosłownie). Finał historii smutny i krzepiący zarazem, a przez to nawet trochę kontrowersyjny.

 

PROROK
polska premiera: 21.05.2010
reż. Jacques Audiard

moja ocena: 7/10

Genialny, ale nie do końca, film świetnego reżysera Jacquesa Audiarda. Młody, niewykształcony chłopak z arabskimi korzeniami po trafieniu do więzienia robi karierę dzięki kontaktom i współpracy z korsykańską mafią. Mogło być jak w “Skazanych na Shawshank”, ale w klimacie “Gomorry” i z ciężarem “Klasy” Canteta, ale niestety fascynujący naturalizm tego filmu zabija niekoniecznie sensowny symbolizm. Ale i tak brak nagrody Amerykańskiej Akademii dla najlepszego filmu zagranicznego to wielki błąd oscarowego gremium.

 

CHERI
polska premiera: 25.06.2010
reż. Stephen Frears

moja ocena: 6.5/10

Michelle Pfeiffer w roli starzejącej się, ale ciągle dość atrakcyjnej kurtyzany, która uwodzi zblazowanego syna swojej przyjaciółki. Młody chłopak, choć początkowo nieco zagubiony i poważnie zauroczony starszą od siebie kobietą, pilnie jednak przyłoży się do lekcji etykiety… i wychowania seksualnego, których nieświadomie udzieli mu kochanka, co w końcowym rozrachunku mądrze wykorzysta w nieco bardziej banalnym życiu. W sumie urocze.

 

POWAŻNY CZŁOWIEK
polska premiera: 11.06.2010
reż. Ethan Coen, Joel Coen

moja ocena: 6/10

Ilość tragikomicznych przypadków w żałosnym życiu głównego bohatera, niepewnego posady nauczyciela, nieszanowanego członka żydowskiej gminy i porzuconego męża, grubo wychodzi poza pewne optimum, ale w sumie to farsa bardzo w stylu braci Coen, także nie ma się czemu dziwić. Najfajniejsze są te wątki związane z funkcjonowaniem żydowskiej społeczności, reszta dość przeciętna jednak.

 

ZAKOCHANY NOWY JORK
polska premiera: 7.05.2010
reż. różni reżyserzy

moja ocena: 5.5/10

Kilka krótkich melodramatów z Nowym Jorkiem w tle, a gdzieś tam też niby głośny debiut Natalie Portman również po drugiej stronie kamery. Fajowy finał historii z partnerką z balu maturalnego, dla którego w ogóle warto ten film jednak zobaczyć, bo reszta trąci banałem na kilometr.

 

CZŁOWIEK, KTÓRY GAPIŁ SIĘ NA KOZY
polska premiera: 7.05.2010
reż. Grant Heslov

moja ocena: 4.5/10

Nigdy w życiu nie uwierzę w autentyczność tej historii, nawet jeśli firmuje ją George Clooney. Że niby w latach 70-tych Amerykanie mieli żołnierzy obdarzonych cudownymi umiejętnościami takimi jak telekineza, niewidzialność czy zabijanie wzrokiem? Wolne żarty, choć momentami faktycznie bywa zabawnie.

 

GREEN ZONE
polska premiera: 4.06.2010
reż. Paul Greengrass

moja ocena: 4.5/10

Jeden uczciwy człowiek w Iraku, który podejrzewa, że w tym kraju nie ma żadnej broni masowego rażenia i chcąc podzielić się ze światem tą informacją, napotyka opór wysokich urzędników państwowych, którzy jednak chcą, by trzymać się ich wersji. Matt Damon naprawdę powinien poszukać ambitniejszego repertuaru, a Greengrass iść na urlop.

 

I LOVE YOU PHILLIP MORRIS
polska premiera: 21.05.2010
reż. Glenn Ficarra, John Requa

moja ocena: 4.5/10

Miało być śmieszne, a jest głupio. Jim Carrey jako notoryczny oszust, perfidnie unikający sprawiedliwości, która i tak wcześniej czy później go dopada, ku rozpaczy i rozczarowaniu jego naiwnego chłopaka o aparycji Ewana McGregora. Jednak jeśli to naprawdę opowieść oparta na faktach, to gratuluję tak ‘świetnego’ obrazu wielu amerykańskich instytucji.

 

KSIĄŻĘ PERSJI: PIASKI CZASU
polska premiera: 21.05.2010
reż. Mike Newell

moja ocena: 3/10

Kultowa gra bez ładu i składu z naciąganym scenariuszem wrzucona na kinowe ekrany. Lubię Jake’a Gyllenhaala, ale nie aż tak.

 

ROBIN HOOD
polska premiera: 14.05.2010
reż. Ridley Scott

moja ocena: 0/10

Oszust podszywa się pod Robina z Locksley, gdy ten ginie podczas powrotu z wyprawy krzyżowej wraz z Ryszardem Lwie Serce. Ale okazuje się, że dobrze się stało, gdyż cwany wieśniak okazuje się potomkiem autora Wielkiej Karty Swobód i zapalonym propagatorem demokracji i parytetów. Dlatego też pozwala walczyć Lady Marion na polu bitwy w zbroi i z mieczem w ręku, które w sumie ważą z kilka razy więcej niż ona sama. Straszna bzdura.