W kinie: Wenecja

 

WENECJA
polska: 11.06.2010
reż. Jan Jakub Kolski

moja ocena: 5.5/10

 

Moim zdaniem Jan Jakub Kolski nakręcił w swoim życiu jeden naprawdę dobry film – „Historię Kina w Popielawach”, a wcześniej i później w nieznośnie manierystyczny sposób pławił się nad polską prowinc-jonalnością w duchu historyzującym. Z jednym, małym wyjątkiem – zmysłową, ale i tak tylko poprawną „Pornografią”. „Wenecja” miała potencjał, by wyjść przed szereg w nudnawej filmografii Kolskiego. Historia sióstr, miotających się w samym środku wojennej zawieruchy i trudnych, niespokojnych czasów, widziana oczyma syna jednej z nich, zamiast zgłębić w psychologię tych fascynujących, jakby nie było, postaci znów tonie w typowej dla tego reżysera manierze historycznej, dekadenckiej, przyrodniczo-patriotycznej baśni, nieuchronnie zmierzającej do tragicznego finału. Choć „Wenecja” pod każdym względem przewyższa diabelnie nudną „Afonią i pszczoły”, to przewidywalność Kolskiego jest niestety męcząca niemiłosiernie i dlatego też wolę rozpaczać nad niewykorzystanym potencjałem tego filmu niż zachwycać się tym, co jest w nim ładne i ujmujące, a tego akurat w „Wenecji” jest całkiem sporo.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=kNSEal9xyUU]