W kinie: Chloe

 

CHLOE
polska premiera: 12.11.2010
reż. Atom Egoyan

moja ocena: 5/10

 

Remake francuskiego thrillera erotycznego Anne Fontaine sprzed paru lat. Żona podejrzewająca męża o zdradę, wynajmuje młodą, atrakcyjną prostytutkę, by udając zwyczajnie zainteresowaną studentkę, spróbowała poderwać mężczyznę i w ten sposób potwierdziła jej przypuszczenia. Główne konsekwencje intrygi, rodem z „Fatalnego Zauroczenia”, wynikną z tego, że obie panie ulegając dziwacznej fascynacji sobą nawzajem, tak naprawdę nie będą specjalnie zajmować się kwestią, w wyniku wyjaśnienia której się spotkały. A gdy do niej wrócą, okaże się, że oszustwa i zdrady dopuścił się zupełnie ktoś inny. Wschodząca gwiazdka Hollywood, Amanda Seyfried, ma seksapil małomiasteczkowej piękności, spędzającej wakacje w Mielnie, więc nie ma żadnego porównania z Emmanuelle Béart, która grała prostytutkę w oryginalnej wersji filmu. „Chloe” jest zatem kolejnym przeciętnym tytułem w reżyserii Atoma Egoyana, bo ostatni dobry film zrobił on jeszcze w latach 90. Nie ratuje go nawet Liam Neeson, który od dawien dawna nie dostał roli, pokazującej go tak udanie w roli flirciarskiego amanta o nienagannych walorach fizycznych.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=_baPOu2sjls&feature=fvst]