W kinie: Maczeta

 

MACZETA
polska premiera: 26.11.2010
reż. Ethan Maniquis, Robert Rodriguez

moja ocena: 5.5/10

 

Kwintesencja krwawej, absurdalnej rozrywki spod znaku Tarantino – Rodriguez, choć w „Maczecie” akurat ten pierwszy palców nie maczał. Na pograniczu amerykańsko – meksy-kańskim były agent federalny, zdradzający szczególne przywiązanie do narzędzia, jakim jest maczeta, szuka zemsty na handlarzu narkotyków, który kiedyś zabił jego bliskich. Los chciał, by nasz bohater trafił w sam środek politycznej rozgrywki o politykę imigracyjną Stanów Zjednoczonych, w którą oczywiście zostanie wplątany. Zbliży to też naszego mściciela do kilku seksownych lasek, granych przez Jessicę Albę i Michelle Rodriguez (choć i tak show kradnie im wyjątkowo kiepska aktorsko, ale zajebiście autoironiczna Lindsay Lohan). „Maczetę” w gruncie rzeczy bezboleśnie się ogląda, ma swoje momenty i genialne żarty (Machete don’t text etc.), choć osobiście czuję się zmęczona eksploatowaniem stylistyki kina exploitation i tego, że akurat po Rodriguezie dokładnie wiem, czego się spodziewać.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=I16020r–oM&feature=related]