W kinie: Kret

 

KRET
polska premiera: 5.08.2011
reż. Rafael Lewandowski

moja ocena: 5.5/10

 

W filmie polsko-francuskiego debiutanta Rafaela Lewandowskiego najważniejsza o dziwo nie jest przeszłość, ale teraźniejszość. Młody reżyser proponuje spojrzeć na pokrętne ścieżki najnowszej, polskiej historii przez pryzmat skutków społeczno-politycznych przemian ostatnich trzech dekad. Ojciec Zygmunt – były opozycjonista i syn Paweł – niespełniony sportowiec układają sobie życie w kapitalistycznej rzeczywistości. Krezusami nie są, do pełni szczęścia wiele im brakuje, ale radzą sobie. Zygmunt na alergię na rozgrzebywanie komunistycznej przeszłości, wpatrzony w ojca syn też się tym nie interesuje. Jedynie jego żona Ewa wraz z matką chodzą po sądach, domagając się ukarania winnych zbrodni poprzedniego systemu. Gdy na tę rodzinę rzuci się cieniem oskarżenie o zdradę i współpracę z służbami, przede wszystkim monotonna egzystencja Pawła nabierze rumieńców, zostanie on wchłonięty przez współczesny aparat rozliczeń czasów minionych, a pytanie, o to, czy ojciec agentem był czy nie, stanie się na chwilę sednem jego życia. Wątpliwości chłopaka zostaną rozwiane na sądowej sali, choć jak to w życiu i na kartach historii bywa, okaże się, że nie ma odpowiedzi ostatecznych i zło pod postacią demonicznego Wojciecha Pszoniaka nieoczekiwanie zapuka do drzwi głównego bohatera, by przypomnieć, że prawda najprawdziwsza kryje się w miejscach, do których społeczeństwo nie ma dostępu i najpewniej nigdy mieć nie będzie. I właściwie na tej rewelacyjnej scenie film Lewandowskiego mógłby się skończyć, ale niestety reżyser i scenarzysta dalej brnęli w tę historię, skręcając w stronę taniego kryminału i nieznośnej dosłowności, przy okazji wiodąc Pawła do totalnie niezrozumiałego czynu, jakby nie można było zostawić widza w poczuciu niepokojącej niepewności. Szkoda zmarnowania pomysłu na całkiem rześkie kino historyczno-społeczno-rozliczeniowe.

PS Właściwie zupełnie nie rozumiem plakatu filmowego. Paweł (grany przez Szyca) i Zygmunt (w tej roli Dziędziel) na co dzień zajmują się sprowadzaniem z Zachodu używanej odzieży, nie chodzą do pracy w garniturach. Ba, nawet nie wiem, czy przez chwilę na ekranie Szyc pojawia się w tym eleganckim odzieniu. Co więcej, przed przeszłością ucieka ojciec, nie syn. Autorzy tej wizji nie popisali się więc szczególnie albo po prostu przed stworzeniem plakatu nie mieli okazji filmu zobaczyć.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=T7OU1ySleCc]