W kinie: Tyranozaur (WFF)

 

TYRANOZAUR
polska premiera: Warszawski Festiwal Filmowy (październik 2011)
reż. Paddy Considine

moja ocena: 6/10

 

Znany reżyser Peter Mullan i aktor Paddy Considine zamieniają się rolami. Considine staje po drugiej stronie kamery, zaś Mullan wciela się w wyrazistą rolę autodestrukcyjnego, gburowatego Josepha, który na swojej drodze spotyka pogardzaną przez męża, gorliwą chrześcijankę Hannę. Joseph na przekór sobie otoczy też kobietę opieką, jednocześnie nieco wprowadzając ją do swojego szarego, monotonnego życia. „Tyranozaur” jest w gruncie rzeczy szorstkim, kameralnym filmem o poszukiwaniu drogi do odkupienia własnych win, które stanowiłoby także dobry pretekst do pogodzenia się z samym sobą i otoczeniem, nie zawsze traktowanym w godny sposób. O ile proces ten w przypadku Hanny odbył się w przekonujący dla widza sposób, o tyle Joseph, mimo świadomie poniesionych konsekwencji własnych działań, pozostaje postacią w dalszym ciągu antypatyczną, do której stosunek do końca pozostaje ambiwalentny, a nie wiem, czy ta historia nie powinna zmierzać do trochę innego finału.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=nvyqXFmV-LI]