W kinie: Późna Jesień

 

PÓŹNA JESIEŃ
polska premiera: Pięć Smaków (październik 2011)
reż. Kim Tae-yong

moja ocena: 6.5/10

 

Lekka, przeurocza, miejscami niesamowicie dowcipna historia o dwójce obcych, przypadkowych ludzi, między którymi rodzi się niespodziewane uczucie na przekór wszystkim, nieciekawym okolicznościom. Anna wychodzi z więzienia na przepustkę, by uczestniczyć w pogrzebie matki. W trakcie swojej podróży z jednego końca Stanów na drugi spotyka przystojnego, bajeranckiego Koreańczyka Hoona, który naprzykrzając się dziewczynie, zostaje jej towarzyszem podróży do Seattle, gdzie mieszka jej rodzina. Annie nie po drodze będzie z krzykliwymi krewnymi, więc zamiast spędzać z nimi czas, wyruszy na miasto, gdzie znów spotka Koreańczyka. Obydwoje mają swoje sekrety, którymi nie mają ochoty się dzielić, ale okaże się, iż wszystkie niedopowiedzenia w ich relacjach tylko zbliżą tę dwójkę do siebie. Historia Anny i Hoona składa się z mniej lub bardziej luźnych epizodów, które łączą ze sobą tylko główni bohaterowie. Umiejscowienie azjatyckich aktorów na amerykańskim planie daje podobny efekt wyobcowania jak w „Lost In Translation”. Dodatkowo bożyszcze koreańskiego kina, Hyun Bin, wcielający się w postać Hoona (choć nie znam jego aktorskiego dorobku), zdaje się odgrywać swoją rolę z ogromnie sympatyczną porcją autoironii. Gdyby tylko reżyser nie poprowadził w finale swoich bohaterów nad melancholijną, smutną przepaść, a pozostawił film zwiewną, komicznie i dramatycznie wyważoną historią o dwójce osobliwych samotników, którzy na chwilę wpadając na siebie, zyskują krótki moment pierwotnego szczęścia, „Późna Jesień” byłaby świetną, minimalistyczną wariacją na temat Oliviera i Anny ze znakomitych, tegorocznych „Debiutantów”. Szkoda, że nie jest.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=J40s2vlCmEM]

 

***
Kasia na Pięciu Smakach powered by: