W kinie: Dziewczyna z tatuażem

 

DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM
polska premiera: 13.01.2012
reż. David Fincher

moja ocena: 5.5/10

 

Proza Stiega Larssona zdawała się jakby stworzoną dla Davida Finchera – reżysera, który z ponuractwa, wszędobylskiego mroku, grozy, perwersji i pogłębionych, psychologicznych analiz uczynił znak rozpoznawczy sporej ilości swoich filmów. Problem jest tylko taki, że całą Trylogię Millenium zekranizowali już Skandynawowie, którzy mimo że umiejętnościami i wizjonerstwem odbiegają od Finchera, stworzyli naprawdę sensowny zestaw filmów, w którym próbują (z różnym skutkiem) odnieść się do politycznego i społecznego bagażu literackiego pierwowzoru. W odniesieniu do nich „Dziewczyna z tatuażem” nic nowego do tematu Trylogii nie wnosi (może poza interesującą ścieżką dźwiękową duetu Reznor/Ross oraz psychodeliczną, świetną, ale nie mającą nic wspólnego z filmem czołówką), jest wygładzoną i uproszczoną wersją poprzednich produkcji (choć mała pochwała twórcom się należy za podjęcie próby uchwycenia “niezwykłości” głównej bohaterki). Na domiar złego jeszcze odmłodzona panna Salander w emo interpretacji Rooney Mary w porównaniu do Noomi Rapace wygląda jak zemsta rozwścieczonego stylisty. „Dziewczynę z tatuażem” mógłby w tym kontekście wyreżyserować pierwszy lepszy wyrobnik z Hollywood, bo właśnie wrażenie okropnej poprawności pozostawia po sobie amerykańska wersja książki Larssona.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=WVLvMg62RPA]