W kinie: Wszystkie Odloty Cheyenne’a

 

WSZYSTKIE ODLOTY CHEYENNE’A
polska premiera: 16.03.2011
reż. Paolo Sorrentino

moja ocena: 6/10

 

Sean Penn jako emerytowany rockman o wyglądzie wyjątkowo zblazowanego Roberta Smitha z The Cure, który prowadzi dość wegetatywną egzystencję, u boku dziarskiej żony, daleko od muzycznej sceny. Jego spokojną, uwierającą zwyczajność przerwie wieść o śmiertnelnej chorobie ojca. Cheyenne nie zdąży ostatecznie spotkać go po raz ostatni, ale odkryje, z jaką pasją przez większość życia ojciec ścigał swego oprawcę z obozu koncentracyjnego i postanowi dokończyć poszukiwania rodzica. Podróż śladami byłego nazisty i spotykani po drodze ludzie niewątpliwie przewartościują egzystencję znużonego ekcentryka. Osobliwe kino drogi Paolo Sorrentino zawiera ogromne pokłady ciepła i sympatii względem „bohatera w stanie życiowego zawieszenia”, co stanowi interesującą wartość dodaną filmu, podobnie jak niecodzienny absurd i nieoczywisty humor sytuacyjny, jakie kreuje podróż Cheyenne’a. To jednak trochę taka przypowiastka bez znaczącej dawki oryginalności – mimo frapującego bohatera nic wyjątkowego i nowatorskiego Sorrentino niestety nie opowiada, a momentami formą budzi nawet zbyt oczywiste skojarzenia z „The Limits Of Control” Jarmuscha.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=MuvFmg_Ge9k]