W kinie: Anna Karenina

annakarenina

 

ANNA KARENINA
polska premiera: 23.11.2012
reż. Joe Wright

moja ocena: 5.5/10

 

Nie da się zaprzeczyć, iż Joe Wright jest prawdziwym wirtuozem filmowej iluzji. Nie magii (w której kryje się zwykle coś odrealnionego, nienamacalnego, nieodgadnionego), ale iluzji właśnie – zestawu zapierających dech w piersiach sztuczek, kryjących w sobie zwykle zręczne chwyty, a nie namiastkę pasjonującej tajemnicy. „Anna Karenina” w interpretacji reżysera „Pokuty” to efektowny i szaleńczy hołd dla obrazu i pracy kamery. Wright najwidoczniej nakazał swojemu operatorowi i montażyście dążyć do efektu kalejdoskopu – poszczególne sceny w filmie zmieniają się w wariackim tempie, nie pozwalają złapać oddechu. W takich okolicznościach przyrody gdzieś zaginęli aktorzy, którzy nie zagrali absolutnie nic godnego uwagi, pozwalając zamienić historię desperackiego, odważnego buntu Anny Kareniny przeciwko XIX-wiecznym konwenansom w kanciasty, sztuczny melodramat, pozbawiony nie tylko dramaturgii, ale i emocji. Wright co prawda w drugiej połowie filmu wraca do obrazu rosyjskiej socjety z ówczesnej epoki, ale jego wariactwo wizualne skutecznie stanęło na drodze wydobyciu z powieści Tołstoja jej esencji, którą bynajmniej nie jest romans statecznej mężatki z kochliwym, przystojnym hrabią Wrońskim.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=MZXHSCImbW8]