W kinie: Nędznicy

nedznicy

 

NĘDZNICY
polska premiera: 25.01.2013
reż. Tom Hooper

moja ocena: 3/10

 

Zaprawdę idealnym zmysłem antycypacji wykazał się wieki temu Victor Hugo, gdy tytułował swoją później najbardziej znaną powieść „Nędznicy”. Bo zdaje się być ów tytuł zarezerwowany dla takich właśnie ekranizacji jego dzieła. Historia z francuskiej książki w wersji musicalowej, z całym zastępem popularnych, hollywoodzkich gwiazd, nie szczędzeniem grosza na wymyślną, kolorową scenografię i podniosłe, bogato zaaranżowane piosenki to skądinąd rzecz wyjątkowo nędzna. Trudną sztuką jest stworzenie dobrego musicalu i Tom Hooper bynajmniej temu nie podołał. Jego „Nędznicy” irytują nadęciem, nudzą sztucznością, wylewają na widza wiadra śmierdzącego patosu. Normalnego człowieka w trakcie seansu tego filmu muszą rozboleć zęby i głowa. To był chyba wyjątkowo koszmarny czas dla amerykańskiego kina rozrywkowego, skoro w walce o najważniejsze, tamtejsze nagrody nominuje się takiego gniota. I tylko za epizody z Heleną Bohnam Carter i Sashą Baron Cohenem, którzy jako jedyni na planie nie połknęli kija od szczotki (oraz przyznaję, część fragmentów z Anne Hathaway jako Fantine można przeżyć), jakoś przeżuwam i wypluwam tych nieznośnych „Nędzników” i zapominam, że w ogóle poświęciłam na to czas.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=IuEFm84s4oI]