Kurt Vile: Wakin On A Pretty Daze
Matador
Piękna, przemyślana, epicka płyta najlepszego obecnie folkowego pieśniarza młodego pokolenia, przepełniona znakomitym storytellingiem. Gdyby Bob Dylan szukał godnego siebie następcy, berło i koronę bezpiecznie mógłby przekazać na ręce długowłosego muzyka z Filadelfii.
Charles Bradley: Victim Of Love
Dunham
Ten wyborny album to najlepsza lekcja klasyczne soulu/funku/r’n’b, jaką można odebrać ze współczesnej muzyki. Bo choć Bradley nagrał swoją płytę współcześnie, to nie ma ona absolutnie nic ze sztuczności i przepychu czasów teraźniejszych – jest cudownym pomnikiem epok minionych, który tętni własnym życiem.
Phosphorescent: Muchacho
Dead Oceans
Mistrzostwo w oddawaniu klimatu małomiasteczkowego spokoju i sielanki w utworach mieszających estetykę country, hymniczne dźwięki, muzyczną baśń. Niesamowite, że z każdą kolejną płytą Matthew Houck robi tak widoczny progres, imponując jednocześnie tak piękną skromnością własnych piosenek.
Deptford Goth: Life After Defo
Cooperative/Merok
Brytyjczyk z Londynu próbując wpaść w rzekę trendu, którą płyną już tacy wykonawcy jak np. How To Dress Well, tworzy zaskakują ładną płytę. Nad jej elektroniczną i bardzo przebojową podstawą unosi się też klimat rasowe dream popu, co zawsze mądrze wykorzystywane, nabija dodatkowe punkty.
Savages: Silence Yourself
Matador
Kto by pomyślał, że post punkowe kawałki, nawet współcześnie dalej mogą brzmieć tak fajowo. Savages ewidentnie legitymują się brawurą, energią, żywiołowością oraz inteligencją, bez których nie mogłaby powstać płyta, jaką postawić można obok np. Suicide.