W kinie: Nimfomanka

nimfomanka1

 

NIMFOMANKA
polska premiera: styczeń 2014
reż. Lars von Trier

moja ocena: 4/10

 

Po seansie obu części „Nimfomanki” nie mogę powstrzymać się od śmiechu i sądzę, że w tym momencie bardzo zbliżam się samopoczuciem do Larsa von Triera. Naprawdę wierzę, że jego filmowy dyptyk to żart, dowcip, drwina, która humor poprawia głównie reżyserowi, bo na pewno nie mi. O ile w przypadku pierwszej części można było się jeszcze na upartego doszukać jakichś wyrafinowanych dwuznaczności, ukrytych znaczeń (że niby „Nimfomanka” taka niemalże kinofilska zabawa z widzem, jego oczekiwaniami, poczuciem moralności etc.), o tyle po seansie całości, a w szczególnej dennej drugiej odsłony filmu, już wiem, że przez nieco ponad 4 godzin miałam okazję obcować niemalże z modelowym przykładem filmowej grafomanii. Historia seksualnej udręki Joe, którą kobieta opowiada przypadkowo spotkanemu, z pozoru nieśmiałemu i poczciwemu inteligentowi, ma w sobie tyle sprzeczności, niefrasobliwości, prostactwa że nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś tak inteligentny jak von Trier może być zadowolony ze swojego dzieła. Chyba że to taka prowokacja, w wyniku której każdy widz, w zależności od jego stopnia uwielbienia dla reżysera, własnych doświadczeń filmowych, a w końcu gustu, ma dopowiedzieć sobie sam na pytanie, o czym jest „Nimfomanka” i czy mu się podobała. Przy czym nie ma tu ani dobrych, ani tym bardziej złych odpowiedzi i tego właśnie banału von Trierowi najbardziej nie mogę wybaczyć. Co prawda, przednio ubawiłam na epizodzie Umy Thurman (a nawet próbie jego powtórzenia w drugiej części, gdzie amerykańską aktorkę zastąpiło dwóch, czarnoskórych, nagich delikwentów), a kilka ripost Seligmana było nawet całkiem fajnych, ale to zdecydowanie za mało, by rozpoczynać analizę, czy może „Nimfomanka” to jednak taka zakamuflowana komedia. Bo ja tak naprawdę nie chcę wiedzieć, o co skandynawskiemu twórcy chodzi, niespecjalnie mnie to interesuje. Widziałam w swoim życiu odważniejsze, bardziej intrygujące, angażujące i wymagające filmy i, co najciekawsze, takie też ma na swoim koncie Lars von Trier. Dlatego też ja do fanklubu jego najnowszej produkcji bynajmniej nie wstępuję.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=Z3Y137lGVy4]