W kinie: Jack Strong

jackstrong

 

JACK STRONG
polska premiera: 7.02.2014
reż. Władysław Pasikowski

moja ocena: 6/10

 

Władysław Pasikowski ewidentnie za dużo w swoim życiu naoglądał się amerykańskiego kina rozrywkowego, które od jakiegoś czasu bardzo dosłownie stara się przenieść ma polski, niezbyt przystosowany do tego typu efekciarstwa grunt. Dodatkowo w te schematy wkłada z pozoru ważne tematy historyczno-polityczne, rozpalające wyobraźnię reprezentantów masowych mediów, którzy o X Muzie zwykle mają pojęcie bardzo niewielkie, więc zachwycają się lub oburzają w zależności od tego, po której stronie ze swoją narracją opowiada się twórca. Odkładając zupełnie na bok jałową i bezsensowną dyskusję o historycznej doniosłości filmu, można poczuć się wyjątkowo dobrze i spojrzeć na “Jacka Stronga” naprawdę trzeźwo. Fabuła Pasikowskiego w tym momencie wyda się całkiem przyzwoitą komedią sensacyjną, skonstruowaną wg nieskomplikowanych, hollywoodzkich zasad. Niepozbawioną też wad z kanciastymi dialogami, niezrozumiałym urywaniem wątków drugoplanowych postaci i wyjątkowo nieznośnym elementem rodzinnym Kuklińskiego na czele. Dorociński, Ostaszewska i Wilson dają z siebie ewidentnie więcej niż zaplanowano to na poziomie scenariusza, choć szczególnie ten ostatni, grając bardzo po amerykańsku, wypada dość dziwnie na tle słowiańskich bohaterów. W “Jacku Strongu” jest sporo prostego humoru, zrozumiałej, acz banalnej patetyczności i jeden, wyjątkowo oryginalny pościg z udziałem absolutnych przebojów komunistycznej motoryzacji. Także patrzmy na ten film jak na kino rozrywkowe, bo obierając zupełnie inną perspektywę niepotrzebnie komplikuje się sprawę, bo nic ważnego, niezwykłego, genialnego się tu po prostu nie wydarzyło.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=78N-V-GvJjU]