W kinie: Wilgotne Miejsca

wmiejsca

 

WILGOTNE MIEJSCA
polska premiera: 6.06.2014
reż. David Wnendt

moja ocena: 6/10

 

Ukryta za płaszczykiem kontrowersji i obsceniczności, a w rzeczywistości dość smutna historia o dojrzewaniu obciążonym niejednym balastem. Pierwszy z nich to oczywiście ten rodzinny – rozwiedzeni matka i ojciec, którzy nigdy nie potrafili się ze sobą komunikować, a własne nieporozumienia nieświadomie przenosili na relacje ze swoimi dziećmi. Inny to społeczny, bo niby żyjemy w czasach kultu liberalnej wolności, a gdyby ktoś taki jak choćby 18-letnia Helen z ekshibicjonistyczną radością lubi ją manifestować, zaraz zostaje oceniony jako osoba nieprzyzwoita i nieprzystosowana. W końcu gdzieś tam jest jeszcze ten ciężar jednostkowy, bo czymże jest krzykliwa frywolność i seksualna otwartość, jeśli nie przybraną pozą? W przypadku głównej bohaterki “Wilgotnych Miejsc” będącej w jakimś stopniu sposobem na tłumienie traum z dzieciństwa. Rzecz jasna, że książka Charlotte Roche jest lepsza niż film Davida Wnendta, bo reżyser łagodząc nieobyczajne treści, popłynął odrobinę zbyt daleko w rejony romantycznej komedii. To jednak ciągle ciekawa rzecz, bo nieczęsto zdarza się, gdy ktoś opowiadał o problemach dorastania w tak jednocześnie rześki, wulgarny i błyskotliwy sposób.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=MlgWAroI5Uw]