W kinie: Białe Noce Aleksieja Triapicyna

bialenoce

 

BIAŁE NOCE ALEKSIEJA TRIAPICYNA
8. Sputnik nad Polską
reż. Andriej Konczałowski

moja ocena: 6/10

 

Andriej Konczałowski z życzliwością przygląda się zwyczajnym mieszkańcom małego miasteczka położonego gdzieś niedaleko Archangielska, których proste życie rozgrywające się na tle majestatycznej, syberyjskiej przyrody posłużyło sędziwemu reżyserowi do stworzenia artystycznej metafory postsowieckiej Rosji. Z całym wachlarzem charakterystycznych dla tego kraju paradoksów – wszech władzą aparatu państwowego, zacofaniem prowincji przy jednoczesnym, szczodrym finansowaniu zbrojeniówki, alkoholem jako lekarstwem na smutki i bolączki codzienności z natury dobrych, tamtejszych obywateli. Konczałowski na rosyjską teraźniejszość i komunistyczną przeszłość spogląda z dużym sentymentem, ale i gorzką ironią. Z tragikomicznych “Białych Nocy…” z lokalnymi naturszczykami, grającymi poniekąd samych siebie, wyłania się taki właśnie obraz współczesnego człowieka Rosji – z nostalgią wspominającego sowiecki imperializm, mamionego wieczną propagandą o rosyjskiej mocarstwowości, uciekającym przed biedą, w dniu wypłaty dziarsko podążającym do najbliższego monopolowego. Nieskomplikowana, paradokumentalna formuła filmu pomogła Konczałowskiego nie tylko w prostych obrazach zawrzeć konkretną, przemyślaną refleksję o swoim państwie i społeczeństwie, ale też z lekkością i humorem oddać ambiwalentnego, rosyjskiego ducha, usytuowanego gdzieś w połowie drogi między państwową indoktrynacją a jej zachodnią krytyką. Stąd też pewnie nagroda na weneckim festiwalu.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=qGgC5CkPojk]