W kinie: Ziarno Prawdy

ziarnopr

 

ZIARNO PRAWDY
polska premiera: 30.01.2015
reż. Borys Lankosz

moja ocena: 5/10

 

Kilka tygodni temu zadałam sobie trud i przeczytałam wszystkie książki o prokuratorze Szackim jedna po drugiej, mimo że z serią jestem całkiem na bieżąco. Chciałam po prostu mieć pełne spojrzenie na tę część twórczości Zygmunta Miłoszewskiego przed lekturą „Gniewu” – ponoć najlepszą częścią trylogii (chyba jednak się nie zgadzam). Bardzo cenię sobie tego pisarza, ale głównie wtedy, gdy w różnych programach telewizyjnych, wciela się w rolę komentatora polityczno-społecznego. Jego wypowiedzi są bardzo trzeźwe, sensowne, czasem odważne. Miłoszewski twierdzi też, iż literatura powinna odnosić się do rzeczywistości (albo zastępować brak naprawdę wysokobudżetowych super produkcji w rodzimym kinie) i on tę zasadę realizuje w praktyce. Estetyka kryminału to jedynie szkielet dla historii, która ma opowiadać coś ciekawego i/lub ważnego o współczesnej Polsce i Polakach. W przypadku filmowego „Ziarna Prawda” zdaje się, iż to przekonanie wzięło zdecydowanie górę nad kryminalną strukturą historii. Miłoszewski z Lankoszem zrealizowali bowiem scenariusz, w którym porzucili w książce całkiem logiczną i konkretną zagadkę morderstwa na rzecz tych wszystkich przemyśleń o nas i naszym kraju. Skądinąd świetny, ale całkowicie niedorzecznie wyrwany z kontekstu epizod z żółcią czy różne chwytliwe bon moty typu to Polska, za coś musieli ją nienawidzić w literackim pierwowzorze uzupełniały kreślony przez Miłoszewskiego pesymistyczny obraz naszych narodowych przywar na tle pierwszoplanowego, sensownie wymyślonego śledztwa wokół stylizowanego na rytualne morderstwa mieszkanki Sandomierza. W filmie natomiast refleksja o mrocznej polskości dominuje nad strukturą przyczynowo-skutkową, czyniąc ją niejasną, wyrywkową i chaotyczną. Kryminał to niestety jeden z tych gatunków filmowych, który by się sprawdził (bez względu, jakie towarzyszą mu przesłanki), wymaga dyscypliny i konsekwencji. Borys Lankosz to być może jeden z najbardziej uzdolnionych, rodzimych filmowców, który wie, jak budować klimat i atmosferę (dlatego ta prowincja wygląda tu jednocześnie obskurnie i magnetycznie), ma rękę do aktorów (to jedna z lepszych ról Roberta Więckiewicza), umie stylowo żartować (biała broń chyba nigdy nie była tak śmieszna). Ostatecznie to być może dobrego scenarzysty zabrakło Lankoszowi, by „Ziarno Prawdy” zamiast tabloidowo straszyć polskim antysemityzmem, narodową zawiścią i naszą wrodzoną wręcz niegodziwością, ułożyło się w składny, zaangażowany film noir najwyższej próby. Andrzej Bart to w końcu zupełnie inny kaliber pisarza i intelektualisty niż Zygmunt Miłoszewski i w tym być może tkwi sedno wyższość znakomitego „Rewersu” nad przeciętnym „Ziarnem Prawdy”.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=rCAzipdiY6c]