66. Internationale Filmfestspiele Berlin (2)

24-Woen

 

24 WOCHEN
reż. Anne Zohra Berrached
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6/10

 

Pamiętacie “Obvious Child”, w którym kapitalna Jenny Slate w lekkim, dowcipnym wydaniu przedstawiała różne racje związane z przerywaniem ciąży? W berlińskim konkursie znalazł się bardzo podobny film, ale jednak traktujący temat bardzo poważnie. Bo poważna jest też sytuacja, jaka przytrafia się szczęśliwej parze z wieloletnim stażem. Astrid i Markus tworzą udany związek partnerski i biznesowy. Ona jest popularną artystką komediową, on – jej menedżerem. Wspólnie wychowują kilkuletnią córkę i spodziewają się kolejnego dziecka. Lekarze odkrywają jednak poważne wady płodu, stawiając przyszłych rodziców w trudnej sytuacji, co w takiej sytuacji zrobić. Bo opcji jest kilka, a decyzja należy do nich. Anne Zohra Berrached za rękę prowadzi widza po wszystkich możliwych scenariuszach takiej sytuacji. Bierze pod uwagę uczucia i emocje swoich bohaterów, stan prawny, jaki istnieje w Niemczech i kwestie medyczne. Jest przy tym jednak zaskakująco ludzka, wrażliwa, ale też wyważona, mimo że to film o ogromnym ładunku emocjonalnym. … (czytaj dalej)

 

lavenir

 

L’AVENIR
reż. Mia Hansen-Løve
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 7/10

 

Główna bohaterka “L’Avenir” jest nauczycielką, w szkole średniej uczy filozofii. Od Nathalie moglibyśmy jednak nauczyć się czegoś wszyscy – niesamowitej pokory wobec życia. Bohaterkę niespodziewanie spotyka cała masa większych i mniejszych dramatów – choroba i w końcu śmierć matki, rozstanie z mężem po 25 latach małżeństwa, samotność, zawodowe rozczarowania, ale Nathalie przyjmuje to wszystko ze stoickim, niespotykanym wręcz spokojem. Życie ją zaskakuje nieoczekiwanymi zwrotami, a ona potrafi zachować opanowanie i wewnętrzną równowagę. Wydaje się, że “L’Avenir” jest trochę hołdem dla mądrości zamkniętych w filozoficznych tekstach. To one bowiem ukształtowały Nathalie, to przez ich pryzmat dojrzała kobieta patrzy i interpretuje własną egzystencję. Gdy małżonek wyprowadza się z domu, Nathalie najbardziej rozpacza właśnie za książkami, które ze sobą zabrał. Samotność zaś traktuje jako wolność totalną, której nigdy wcześniej, zajęta mężem i dziećmi, nie miała. L’Avenir” to powrót Mii Hansen-Løve do ascetycznego klimatu znanego ze znakomitego “Ojca Moich Dzieci”. Producentami jej filmu zostali bracia Dardenne i ten fakt też odnaleźć można w estetyce filmu. To w końcu jedna z tych historii, która być może nie miałaby takiej siły oddziaływania, gdyby nie naturalna i klasowa w swojej roli Isabelle Huppert, nawet jeśli ta jej frywolność i zadumanie bardzo przypominają rolę, którą zagrała u Hong Sang-soo w “In Another Country”.

 

 

aqpassion

 

A QUIET PASSION
reż. Terence Davies

moja ocena: 6/10

 

Temu filmowi trochę daleko do klasycznego biophicu. Terence Davis bowiem poprzez poezję chciał ukazać dorosłe życie Emily Dickinson, a nie przez konkretne fakty z jej życiorysu. Dziś poetka reprezentuje ścisły kanon amerykańskiej literatury, ale za życia jej wiersze przeczytało niewiele osób, równie niewielu rozumiało jej życiową postawę. To na niej właśnie skupia się reżyser – tej dziwnej miksturze zakompleksienia, buntu, rozczarowania rzeczywistością, wiecznej pretensji z jednoczesnym brakiem potrzeby zmiany status quo oraz dziwną aprobatą i pokorą wobec świata. Portret Emily Dickinson, jaki rysuje Davis, jest lekko melancholijny, ciepły i stonowany. Zaskakująco też dowcipny, w tym zapewne pomogła oryginalna osobowość poetki, która wnosiła do ówczesnego świata sztywnych konwenansów odrobinę nieprzewidywalności, krnąbrności i indywidualizmu. Terence Davis jest rzadkim przykładem twórcy, który swój filmowy język opiera w dużej mierze na statycznej teatralności i często nienaturalnych dialogach, robiąc jednocześnie kino tak subtelne, że momentami wręcz uduchowione. “A Quiet Passion” nie jest tutaj żadnych wyjątkiem.

 

 

***

Kasia na Berlinale powered by:
filmaster

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.