Filmowe okno na świat S01E02

W drugim odcinku “Filmowego Okna na Świat” parę tytułów, które oglądałam na Berlinale, ale ponieważ pojawiały się one w podocznych sekcjach festiwalu, nie zdobyły zbyt dużego rozgłosu. A szkoda, bo powinny.

 

dontcallmeson

 

MAE SO HA UMA
reż. Anna Muylaert
Brazylia
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 7/10

 

Z zeszłorocznego Berlinale Anna Muylaert wyjechała z nagrodą publiczności za wyświetlany w sekcji Panorama film “Prawie jak matka” – zręczny komediodramat, w którym w interesujący sposób przyglądała się osobliwym relacjom rodzinnym i klasowym we współczesnym, brazylijskim społeczeństwie. Robiła to z ujmującą lekkością i subtelną zadziornością. Jej nowe dzieło to nie tylko potwierdzenie zadziwiających umiejętności reżyserki w tworzeniu inteligentnych i wielowątkowych mikro portretów społecznych. A ten w “Don’t Call Me Son” jest wyjątkowo fascynujący. Nastoletni chłopak znienacka dowiaduje się, że zarówno on, jak i jego młodsza siostra jako niemowlęta zostali porwani przez kobietę, którą przez te wszystkie lata uważali za swoją matkę. Gdy zajmuje się nią policja, rodzeństwo zostaje rozdzielone i trafia pod dach swoich biologicznych rodziców. Ludzi żyjących zupełnie inaczej niż wszystko to, co znali do tej pory. Naprawdę podziwiam finezję Anny Muylaert w tym, jak podejmując się tak telenowelowych tematów, potrafi zachować dyscyplinę. Nie szarżuje w żadnym momencie – gdy miksuje kino społeczne, rodzinne, coming-of-age, jak w przypadku “Don’t Call Me Son”. Jest w tym filmie wiele zniewalających swą błyskotliwością wątków, ale najcudowniejszy jest ten, gdy nowa rodzina próbuje przeobrazić chłopaka na podobieństwo syna, jakiego sobie wyobrażali. Ten jednak za wszelką cenę próbuje pozostać sobą, starając się nie ranić jednocześnie tych, którzy tęsknili za nim kilkanaście lat.

 

nakom

 

NAKOM
reż. Kelly Daniela Norris, TW Pittman
Ghana, USA
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6/10

 

Niby to taka etnograficzno-społeczna ciekawostka (sam film był na Berlinale promowany hasłem, iż to pierwsze dzieło z Ghany w historii festiwalu), gdzie kontekst biednego kraju/ regionu wyrasta na naczelny problem “Nakom”, ale jednak nie do końca. Historia młodego mężczyzny – studenta medycyny, który robi przerwę w studiach i wraca w rodzinne strony, by pochować ojca i pomóc rodzinie ułożyć sobie życie po jego śmierci, niesie ze sobą uniwersalne refleksje. Porównałabym “Nakom” nawet do “Brooklynu” Johna Crowleya, gdzie podobnie rozłożono akcenty. Afrykański film też opowiada o miłości do rodzinnych stron (małej ojczyzny), rodziny, kobiety, które tak mocno tkwią w głównym bohaterze, iż konkretnie mieszają mu w życiu. Poukładanie tego w swojej głowie (i w sercu) oraz dopasowanie do własnych marzeń będzie wyrazem najwyższej dojrzałości i najmądrzejszym sposobem na podążanie tą najlepszą, bo własną ścieżką.

 

jun48

 

JUNCTION 48
reż. Udi Aloni
Izrael, Nimecy

moja ocena: 6/10

 

Nawoływanie do dialogu izraelsko-palestyńskiego w rytmie hip hopu na miarę ulubionego filmu publiczności berlińskiej sekcji Panorama. Pod wpływem decyzji politycznych bezpośrednio dotykających małą palestyńską wspólnotę pod Tel Aviwem lokalni raperzy wykorzystują własną twórczość muzyczną, by wyrazić sprzeciw przeciwko poczynaniom izraelskiej władzy. Takie scenariusze nie tylko w kinie ogląda się właściwie regularnie. Sztuka jest jednym z najlepszym i najgłośniejszych nośników politycznych przekazów, społecznych emocji i tym podobnych. Ciekawostką w przypadku “Junction 48” jest to, że film, który ewidentnie stoi po stronie ciemiężonych Palestyńczyków, zrobił izraelski reżyser. Udi Aloni najwyraźniej od lat opowiada się za zażegnaniem konfliktu w swojej ojczyźnie, tworząc dzieła nawołujące do pokoju pomiędzy Żydami i Palestyńczykami. Najnowsze jego dzieło to pod względem czysto filmowym próba rzetelna, którą – mimo trudnego tematu – przyjemnie się ogląda.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.