TRAIN TO BUSAN
Festival de Cannes 2016
reż. Yeon Sang-ho
moja ocena: 4/10
Koreański blockbuster w niczym nie ustępujący amerykańskim produkcjom tego typu, a już na pewno nie rozmachem, bombastycznymi efektami specjalnymi, wartką akcją, boleśnie schematycznymi bohaterami i średnio sensownymi dialogami. W porannym pociągu z Seulu do Busan splatają się losy kilkorga ludzi, których w trakcie podróży zaskakuje informacja, iż Koreę niszczy właśnie śmiercionośny wirus, w kilka minut zamieniający ludzi w żądne krwi zombie. Szaleństwo, zaraza i histeria rozprzestrzeniają się bardzo szybko, przedostając się nawet do zamkniętego pociągu. Kto wyjdzie żywy na stacji w Busan – oczekujące dziecka małżeństwo, niedzielny ojciec i jego kilkuletnia córeczka, drużyna bejsbolistów czy dwie starsze panie pałaszujące jajka? Czy pociąg w ogóle dotrze do stacji końcowej? Jakie niespodzianki czekają na niezainfekowanych pasażerów podczas podróży? Sang-ho z pompą i “elegancją” Michaela Baya wykłada karty na stół. Płytkość tego filmu może nie byłaby zaskoczeniem, gdyby nie właśnie nazwisko reżysera. Koreańczyk to przecież autor świetnej animacji “The King of Pigs”, dopracowanej wizualnie i scenariuszowo, która w Cannes miała swoją premierę kilka lat temu. Tym razem jego pociąg pojechał w kierunku taniego (acz w rzeczywistości bardzo drogiego) efekciarstwa i niskich lotów box-office’owego sukcesu.
***
Kasia w Cannes powered by: