RADIO DREAMS
32. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Babak Jalali
moja ocena: 7.5/10
Kulisy funkcjonowania niszowej, perskiej rozgłośni radiowej w San Francisco pretekstem do stworzenia wzruszającej, głębokiej opowieści o niełatwym losie emigranta we współczesnym świecie. W centrum tej historii znajduje się Mr. Royani – główny spiker rozgłośni. Zarówno on, jak i cała redakcja czekają na najważniejsze wydarzenie w historii radia – do studia ma przyjechać Metallica i zagrać set z pierwszym, rockowym zespołem z Afganistanu. Nikt nie jest jednak pewny, czy do tego w ogóle dojdzie, ale czymś trzeba wypełnić antenowy czas w oczekiwaniu na kulminacyjny punkt ramówki. Słuchacze mogą wybierać np. między audycją dedykowaną poezji z Ameryki Łacińskiej a graną na żywo folkową muzyką z Rosji, przerywnikiem dla poszczególnych wejść antenowych są kuriozalne reklamy lokalnych usługodawców, nijak nie pasujące do raczej ambitnego, artystycznego charakteru radia. Film ma specyficzną strukturę. Składają się na nią statyczne, kameralne scenki zza kulis działania rozgłośni – pełne niewymuszonego humoru, ciepła wobec bohaterów i uroczej ckliwości. Niesamowite, że w tak skromnej formie Babak Jalali, ledwie wspominając o konkretnych problemach współczesnego świata, potrafił dotknąć ich sedna w tak fundamentalny sposób. “Radio Dreams” na pierwszym planie są szczerym, prostolinijnym filmem o wyobcowaniu i samotności emigranta, który starając się asymilować z otoczeniem, w jakim przyszło mu funkcjonować, nigdy nie będzie u siebie. Zawsze będzie czuł się inny i tęsknił za tym, co pozostawił. Na drugim jednak planie to film frapująco konfrontujący takie kwestie jak realizacja artystycznych ambicji i osiąganie zysków, idealizm i pragmatyzm, wartości świata Wschodu i Zachodu. W tak skomplikowanym świecie warto przede wszystkim pozostać sobą, choć niestety nie do końca prawda, że nothing else matters.
***
Kasia na WFF powered by: