W kinie: The Dinner (Berlinale)

dinner

 

THE DINNER
67. Internationale Filmfestspiele Berlin
reż. Oren Moverman

moja ocena: 3/10

 

Miała być powtórka z “Rzezi”, ale ktoś nie naostrzył tu noży i zapomniał zabrać tasak z kuchni. Czworo dorosłych ludzi umawia się na rodzinną kolację, by w jej trakcie znaleźć wspólne rozwiązanie ważnej kwestii dotyczącej okrutnego incydentu, jaki spowodowały ich nastoletnie dzieci. Dwa małżeństwa dzieli wszystko. Stan (Richard Gere) to ubiegający się o fotel gubernatora przystojny polityk z młodą, atrakcyjną żoną Kate (Rebecca Hall). Jego brat Paul (Steve Coogan) uczy historii w szkole i doskwiera mu wiele problemów natury psychicznej, ale ma u boku wierną i kochającą go od wielu lat żonę, Claire (Laura Linney). W trakcie ekskluzywnej kolacji wraz z kolejnymi, finezyjnym posiłkami na stół wyłożone zostają coraz to nowsze i bardziej złożone tragedie, jakie wydarzyły się w życiu tej czwórki. Oren Moverman nie tylko nie potrafił okiełznać tej multiplikacji wątków, co w najlepszym wypadku wypada chaotycznie i straszliwie topornie, ale też sam utrudnił sobie zadanie. Być może bowiem obroniłby trochę swój film, gdyby pozostał w jednym miejscu i czasie, a nie bawił się w epatowanie absurdalnymi retrospektywami z życia bohaterów, dopowiadając każdy wątek dosłownie i do końca. Ponoć oryginalna sztuka, na podstawie której powstało “The Dinner”, miała być satyrą i gorzkim spojrzeniem na teoretycznie zjednoczoną, ale faktycznie coraz mocniej różniącą się Europę. Moverman zaś zaadaptować ją na grunt bardziej amerykański, atakując kulturowe wzorce wpajane młodzieży, komunikację opartą na skrótowych przekazach z mediów społecznościowych oraz wskazując na radykalizujące się w społeczeństwie postawy. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to nie tylko trywialnie i pretensjonalnie, ale też w kontekście np. wyniku ostatnich wyborów prezydenckich w USA stawiana w filmie diagnoza jest mocno już przeterminowana.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.