Odcinek “Filmowego Okna na Świat” z Berlinale, czyli fajne filmy, które odkryłam w pobocznych sekcjach festiwalu, reprezentujące dość egzotyczne kinematografie. Co ciekawe, dwa z tych tytułów wyjechały nawet z Berlina z jakimiś małymi nagrodami.
CENTAUR
reż. Aktan Arym Kubat
Kirgistan
moja ocena: 6.5/10
Kirgistan jako kraj majestatycznych krajobrazów, pięknych prostych ludzi, wielkiej historii i jeszcze większych podziałów społecznych. Gdy jeden z mieszkańców zwyczajnej wioski, zbyt ostentacyjnie będzie manifestował swoje przywiązanie do dawnych tradycji, zaś w stosunkach z sąsiadami wykazywać się będzie za daleko idącą życzliwością czy sympatią, spotka go za to społeczny ostracyzm i kara. Reżyser rysuje swoją ojczyznę jako krainę okrutnych kontrastów. Z jednej, strony społeczeństwo coraz wyraźniej się atomizuje i unowocześnia. Po drogach jeżdżą zachodnie samochody, a bogatszych ludzi stać na drogie konie wyścigowe. Z drugiej strony, zamienia się lokalne kino na meczet, z odpustową nabożnością celebruje religijne uroczystości i wierzy w nadprzyrodzone moce prowincjonalnych uzdrowicieli. Smutny los niejakiego Centaura – za dnia kochającego ojca i męża, który pod osłoną nocy kradnie drogie konie i ujeżdża je na bezkresnych, kirgiskich stepach, pozwalając im prędzej czy później wrócić do właścicieli, buduje gorzki obraz kraju, który zapominając o swojej tożsamości, zatraca własną duszę i burzy społeczne więzi.
PENDULAR
reż. Julia Murat
Brazylia
zobacz zwiastun >>>
moja ocena: 6/10
Intrygujące zarówno w kontekście wizualno-fabularnym (świetne kadry!), jak i intensywnego ładunku emocjonalnego nowe dzieło autorki melancholijnych i zmysłowych “Opowieści, które żyją tylko w pamięci”, pokazywanych w Polsce na nieodżałowanym festiwalu Filmy Świata Ale Kino+. Julia Murat opowiada o związku dwóch wyrazistych, artystycznych osobowości. Po wprowadzeniu się do nowego studia, które jednocześnie będzie ich domem, Ela i Ele wytyczają jasno granicę, dzieląc przestrzeń na miejsce, gdzie ona-tancerka będzie mogła ćwiczyć, a on-rzeźbiarz zagospodaruje swój fragment na pracownię. Para kochanków zdaje się mieć także dość stanowczo wytyczone granice, jeśli chodzi o swoją aktywność zawodową i życie prywatne, ale nawet egzystencja wedle konkretnie zdefiniowanych zasad nie może przebiegać bezkolizyjnie, gdy pod jednym dachem ciągle zderzają się tak charakterne ega dwóch silnych, charakternych artystów. Ten dramat o kryzysie w związku od wielu podobnych filmów odróżnia to, że często o nastroju i emocjonalnej kondycji jej bohaterów Murat opowiada, pokazując ich sztukę. W zależności od chwili ekstatyczną, wzmożoną, niespełnioną, zagubioną, niepewną. “Pendular” kipi od autentycznych emocji i uczuć, co w kinie często się nie zdarza.
HOSTAGES
reż. Rezo Gigineishvili
Gruzja
zobacz zwiastun >>>
moja ocena: 6/10
Ciekawostka: gruziński film, który powstał częściowo za polskie pieniądze, bo przy wsparciu PISF. Punkt wyjścia dla niego stanowi autentyczna historia z 1983 roku, gdy grupa młodych ludzi próbowała uprowadzić samolot, by uciec nim do Turcji, a potem na Zachód. Sama akcja na pokładzie zajmuje w filmie niewiele miejsca. Dużo ważniejsze bowiem od niej jest to, co się działo przed i po feralnym dniu. Rezo Gigineishvili próbuje dociec, jak to się stało, iż kilkoro reprezentantów niemalże tzw. bananowej młodzieży, którzy w kraju mieli praktycznie wszystko – byli wykształceni, pochodzili z dobrych domów, a nawet słuchali angielskiej muzyki i palili amerykańskie papierosy – zdecydowała się na tak drastyczny krok. Odpowiedź na to daje poniekąd tytuł filmu. Tytułowi zakładnicy to nie pasażerowie tragicznego lotu, ale właśnie ci młodzi ludzie, zamknięci na obrzeżach bloku wschodniego, zbyt inteligentni i ambitni, by cieszyć się monotonnym życiem na gruzińskiej ziemi. Siłą “Hostages” jest to, że na ekranie nie oglądamy jakichś bohaterskich, antykomunistycznych buntowników, ale przystojnych, młodych, znudzonych ludzi, dla których akt terrorystyczny wydaje się być tyleż bramą do lepszego świata, ile przedsięwzięciem mającym uatrakcyjnić ich wygodną, ale nudną egzystencję (na początku wierzą, że najgorsze, co może ich spotkać w przypadku, gdyby akcja się nie powiodła, to parę lat na Syberii). Ciężko naprawdę z nimi sympatyzować, a mimo to zarówno ich występek, jak i jego katastrofalny finał, rysują się jako niepotrzebna, ponura tragedia, wynikająca ze specyfiki mrocznych, antyludzkich czasów.