THE MEYEROWITZ STORIES
Festival de Cannes 2017
reż. Noah Baumbach
moja ocena: 6/10
Noah Baumbach – słusznie uważany za estetycznego i mentalnego spadkobiercę tradycji mieszczańskich komediodramatów Woody’ego Allena – tworzy wypełniony subtelnym komizmem i błyskotliwą melancholią obraz pękniętej rodziny we wnętrzu. Dzieli film na mniejsze rozdziały, dedykowane praktycznie każdej osobie z rodziny Meyerowitzów. W jej centrum znajduje się senior rodu Harold, artysta w jesieni życia, przekonany o swoim niewyobrażalnym talencie, który nigdy nie został adekwatnie do swoich oczekiwań jego samego doceniony przez krytykę i publiczność. Grany przez Dustina Hoffmana rzeźbiarz wielokrotnie, często w nieciekawych okolicznościach się rozwodził, nie troszczył się o trójkę swoich dzieci, choć te w dorosłym już życiu, dźwigając brzemię traumy i niespełnienia, wiernie trwają przy ojcu nawet w obliczu choroby, która mogła by je w jakiś stopniu wyzwolić. „The Meyerowitz Stories” są w pierwszej kolejności popisem aktorskim. Wyborny jest Hoffman w roli toksycznego ojca, duet obecnie nieco wycofanych z głównego nurtu kina zgrywusów Adama Sandlera i Bena Stillera świetnie spisuje się w dramatycznych, choć nie pozbawionych nuty dowcipu kreacjach dwóch braci, żyjących z poczuciem tego, że przynoszą swoim bliskim głównie rozczarowanie (choć zgoła odmiennie potoczyły się ich losy – jeden z sukcesem rozkręcił finansową firmę z dala od krewnych, drugi porzuciwszy artystyczną karierę, poświęcił się wychowywaniu córki). Na ich tle bardzo fajnie wypadły też panie – najbardziej zaniedbana ze trójki rodzeństwa i jednocześnie najmocniej zżyta z ojcem Jean (Elizabeth Marvel) oraz Emma Thompson jako najnowsza żona Harolda, wyzwolona, wyluzowana hipiska. Nawet jeśli Baumbach podąża za dość wyeksploatowanym wątkiem o tym, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, robi to z tak dużym wdziękiem i urokliwą lekkością, że ogląda się to kino z niemałą przyjemnością.
***
Kasia w Cannes powered by: