KRÓLOWA HISZPANII
polska premiera: 16.06.2017
reż. Fernando Trueba
moja ocena: 5/10
To film tak wybitnie niedoskonały, nieistotny, błahy, że w sumie aż dziw, że ktoś zdecydował się go wprowadzić na polski rynek. Kontynuacja “Dziewczyny Marzeń” powiela właściwie historię sprzed 20 lat. Tym razem jednak to amerykańska ekipa – z ciągle ponętną, ale już obywatelką kraju zza Oceanu Macareną Granadą w obsadzie – przybywa do frankistowskiej Hiszpanii, by zrealizować produkcję o słynnej katolickiej władczyni Izabeli Kastylijskiej. W filmie z 1998 roku w słodko-gorzkim tonie ukazano nieciekawą sytuację Berlina tuż przed wybuchem II Wojny Światowej, w tym najnowszym – oczywiście inną dyktaturę. W “Królowej Hiszpanii” niewiele wątków trzyma się kupy, bohaterom brakuje głębi (sprawiają wrażenie wyjętych żywcem z archaicznej, slapstickowej produkcji), ale jest w tym filmie coś, co oddala go od drogi ku oczywistej, artystycznej katastrofie. To humor, który towarzyszy perypetiom ekipy tworzącej fabułę o Izabeli Kastylijskiej. Znów – nie jest to dowcip szczególnie wyrafinowany i inteligentny, momentami wręcz nieznośnie pospolity, ale na tyle celny i odprężający, że potrafiący rozładować napięcie i zdenerwowanie, które widz może odczuwać oglądając taki fabularny banał na ekranie.
Jak na tak niezbyt dobrą opnie o filmie, to ocena jest całkiem wysoka, zwłaszcza, jeśli się ją zestawi z tą dla “Historii…”, którą mam wrażanie bardziej cenisz.
Trueba ma chyba jakiegoś miłośnika w firma dystrybucyjnych, bo jego film regularnie goszczą na naszych ekranach. A może licencja była tania…