THE DISASTER ARTIST
polska premiera: 9.02.2018
reż. James Franco
moja ocena: 7/10
Rozmiękczający najtwardsze serca bromance z precyzyjnie rekonstruowaną legendą kultowego “najgorszego filmu świata” na drugim (a może jednak pierwszym?) planie. “The Disaster Artist” zgrabnie balansuje gdzieś między pełną uczucia i wyrozumiałości parodią megalomańskich ambicji wyzbytych jakiegokolwiek samokrytycyzmu Tommy’ego Wiseau a hołdem dla ekscentrycznego fantasty, który miał odwagę (i kupę kasy), by bezkompromisowo realizować własne marzenia. Film być może zbyt łatwo przechodzi do porządku dziennego nad tym, że mając nieograniczone zasoby finansowe, wcielanie w życie tychże marzeń szczególnie trudne nie jest. Myli też pojęcia, z absurdalnej donkiszoterii czyniąc cnotę, a z oczywistego braku talentu i czystej ignorancji niemalże wizjonerstwo. “The Disaster Artist” w żadnym momencie nie stara się też zgłębić fenomenu “The Room”, spłycając ten aspekt do histerycznej reakcji publiczności na pokazie premierowym filmu. Ale właśnie ten brak ambicji i rozmachu pomysłu Jamesa Franco na wgryzienie się w niesamowitą historię i karierę Tommy’ego Wiseau sprawiły, że samo “The Disaster Artist” jest tak doskonałą, rozkoszną komedią. Takim klasycznym feel-good movie, który może śmiało nie prowokuje do filmoznawczej zadumy, ale za to daje masę radości i prawdziwego uśmiechu.