MŁODOŚĆ
Pięć Smaków 2018
reż. Xiaogang Feng
moja ocena: 6.5/10
Nostalgiczny fresk o dojrzewaniu oraz kolorowa laurka wystawiona czasom młodości durnej i chmurnej, nawet jeśli przeżywanej pod parasolem brutalnego, komunistycznego reżimu. Urocza i ciepła w podejściu do bohaterów – wkraczających w dorosłość dzieciaków skupionych wokół chińskiego zespołu Mazowsze (Mazurek, hehe) u schyłku rządów wielkiego Mao. Dostarczających kulturalną i zgodną z linią partii rozrywkę dla żółnierzy. Wdziera się w tę opowieść czasem zbyt wiele nadmiernie literackich schematów, czasem przesadza z patosem, inny razem z ckliwymi podsumowaniami. Irytuje też egzaltowana narracja z offu i ewidentnie zbyt ładna inscenizacja najpierw wojskowych koszarów / internatu, później nawet frontu wojny chińsko-wietnamskiej, ale pięknie ten przytulny obraz młodzieńczej sielanki przełamują wyjątkowo smutne, poruszające tony. Mimochodem napomknięte opowieści o umierających samotnie w obozach reedukacyjnych rodzicach, dzieciństwie spędzonym w brudzie i biedzie, dla którego jedyną alternatywą jest przynależność do wojskowego zespołu tanecznego i mechaniczna służba okrutnemu systemowi. Niezgrabna konfrontacja absurdu artystycznego widowiska i krwawego spektaklu wojny, ale robi ona jednak solidne wrażenie. “Młodość” oddycha wymyślną epiką z rozliczeniowym rozmachem, ale widać, że to też obraz przepełniony osobistymi doświadczeniami i wspomnieniami swoich twórców. Ogląda się to świetnie i zupełnie mnie nie dziwi, że był to jeden z najważniejszych, azjatyckich filmów poprzedniego sezonu.