W kinie: Przepraszam, że przeszkadzam

sorrytoby

 

PRZEPRASZAM, ŻE PRZESZKADZAM
polska premiera: 15.03.2019
reż. Boots Riley

moja ocena: 5.5/10

 

Ten film ma w sobie sporo z hip hopowego blichtru, imprezowego kolorytu, pantagruelicznego popisu, z którymi tak dobrze obeznany jest jego reżyser, Boots Riley. Na co dzień raper, sceniczny showman i muzyczny producent. Jest ordynarnie przesadzony i kiczowato dziwny. Ma fabułę z gatunku ‘na bogato’ – mnożącą wątki i absurdalne sytuacje, w które wikła się główny bohater. Jest nim niejaki Cassius Green (Lakeith Stanfield), w skrócie Cash (u know what I mean) – zagubiony w kapitalistycznym labiryncie przegryw, który by związać koniec z końcem zatrudnia się jako telemarketer w firmie, jakich niby wiele. I zaskakująco dobrze odnajduje się w tej roli, co nie umyka uwadze podwładnych, którzy w końcu przedstawiają mu osobliwą ofertę kariery i samorozwoju. “Przepraszam, że przeszkadzam” z niepohamowanym szaleństwem punktuje współczesny konsumpcjonizm i z niecodzienną brawurą piętnuje ślepą pogoń za pieniądzem. Łatwy temat, zbyt łatwy do obśmiania. W surrealistycznym duchu opisuje korporacyjny biurokratyzm, co trochę sytuuje Rileya nie tak znów daleko od Terry’ego Gilliama (“Brazil”!), ale to satyra jednak trochę za siermiężna, bardzo bałaganiarska, czasem aż nadto jaskrawa i grubymi nićmi szyta. Choć “Przepraszam, że przeszkadzam” również warto pochwalić za postmodernistycznego ducha, napędzającego chorą (ale fajną) wizję twórców filmu oraz zupełnie nieoczywisty humor – nie na każdy gust i smak, za co – na szczęście – nikt nie ma zamiaru tu przepraszać.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.