W kinie: Cud (WFF)

miracol

 

CUD
Warszawski Festiwal Filmowy 2021
reż. Bogdan George Apetri

moja ocena: 6.5/10

 

“Cud” zbierał już dobre recenzji w Wenecji, gdzie był prezentowany w sekcji Orrizonti. Rumuński twórca rozwija wątki zapoczątkowane w “Niezidentyfikowanym” sprzed roku, które dotykają kwestii wiary, moralności i ambiwalentnych kolei ludzkiego losu. Film ma bardzo ciekawą strukturę narracyjną, podzieloną na dwie, integralnie połączone ze sobą części. W pierwszej kluczową postacią jest Cristina (Ioana Bugarin), nowicjuszka w zakonie, która z pomocą koleżanek wymyka się ze zgromadzenia i wsiada do umówionej wcześniej taksówki. Cel wyprawy to szpital w mieście. Dziewczyna współpasażerom krótkiej podróży uskarża się na nawracające migreny, ale po przybyciu na miejsce kieruje się na oddział ginekologiczny, co samo w sobie jest dostatecznie wymowne. Cristina w końcu stara się wrócić do klasztoru. Tym razem wsiada jednak do nieodpowiedniego auta. Tragiczne zdarzenie rozpoczyna drugą część “Cudu”, którego kluczowym bohaterem staje się oficer policji Marius (Emanuel Parvu). Mężczyzny nie musiał brać tej sprawy. W ramach zawodowego awansu właśnie zmieniał wydział, a podejrzany został schwytany. Pozostało tylko zebrać dowody i dowieść winy zatrzymanego, co Marius będzie starał się wyegzekwować z niespotykanym wręcz zaangażowaniem.

Film czerpie z zacnej tradycji rumuńskiej nowej fali, choćby już u Mungiu żeński klasztor na prowincji skrywał wiele tajemnic, prowokując pytania znacznie wykraczające poza zamkniętą społeczność rozmodlonych zakonnic. U Apetriego wydaje się też być czymś na kształt schronienia dla bohaterki. Na zewnątrz bowiem czyhają na nią niebezpieczeństwa i zagrożenia, jakie niesie ze sobą patriarchalne społeczeństwo. Każdy z męskich bohaterów “Cudu” ma w sobie coś z drapieżnika, traktuje Cristinę protekcjonalnie, przyjmuje władczą pozę, a ewentualne gesty sympatii w gruncie rzeczy mają tylko uśpić jej czujność. To nie jest kraj dla młodych kobiet. Ich społeczny status determinuje męska percepcja. Krytyka Apetriego jest i wyrazista, i dosadna. Mimo że mało odkrywcza, potrafi być inteligentna i szlachetna, bo wyzbywa się pospolitych, populistycznych tonów. “Cud” to bez wątpienia najbardziej dojrzałe dzieło w filmografii rumuńskiego reżysera, tym bardziej warto czekać na zamknięcie trylogii, której jego nowy film stanowi środkową część.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.