W kinie: Silver Haze (Berlinale)

silverhaze

 

SILVER HAZE
Berlinale 2023
reż. Sasha Polak

moja ocena: 6.5/10

 

Być może nazwisko Sashy Polak niewiele jeszcze mówi szerszej widowni, ale kariera holenderskiej reżyserki rozwija się nie tylko bardzo stabilnie, ale też interesująco. Krystalizują się jej zainteresowania kameralnymi tematami, takimi niespecjalnie efektownymi, bo skupionymi na społecznych marginesach. To bardziej estetyka wczesnej Andrei Arnold niż Kena Loacha i takie porównania są jak najbardziej zasadne, skoro reżyserka aktualnie tworzy kino na Wyspach, mocno osadzone w lokalnych kontekstach. Szersza perspektywa jest w filmach Polak obecna, ale powoli kiełkuje ona z indywidualnych historii, intymnych portretów niespokojnych jednostek, które nieustannie toczą nierówną bitwę z przytłaczającą codziennością i własnymi demonami. I najczęściej w kinie Polak są to kobiety. W “Silver Haze” po raz kolejny u Holenderki pojawia się na ekranie półprofesjonalna aktorka Vicky Knight, której trudne, osobiste doświadczenia, na zawsze zaznaczone bliznami na jej ciele, stanowią znowu inspirację dla niektórych wątków tej opowieści. Brytyjka wciela się w rolę młodej pielęgniarki, nieustannie poszukującej egzystencjalnego balansu między traumatyczną przeszłością, kiedy jako mała dziewczynka cudem uniknęła śmierci w pożarze (ale już nie poważnych poparzeń), a teraźniejszą żądzą odwetu za doznane wtedy krzywdy i do dzisiaj niezabliźnione rany. Franky nie znajduje zrozumienia wśród najbliższych, ale nawiązuje więź z Florence (Esme Creed-Miles) – niedoszłą samobójczynią i równie zagubioną życiowo duszą. Dziewczyny zakochują się w sobie, dają sobie szansę, by wbrew niełatwym okolicznościom zacząć razem coś nowego, lecz ten związek okaże się najtrudniejszym z możliwych, ponieważ każda z bohaterek dźwiga swój ogromny, przytłaczający bagaż doświadczeń. Niełatwo jest równocześnie borykać się z osobistymi problemami i masą niezałatwionych latami spraw oraz rzucać wyzwanie społecznym normom i regułom.

Być może za dużo przez ten film przewija się wątków – od tożsamościowych poszukiwań, przez niemożliwą miłość, rodzinne dramaty, nietolerancję, aż po krytykę publicznych mechanizmów marginalizujących tych, którzy potrzebują systemowego wsparcia i pomocy. Zawsze jednak w “Silver Haze” na pierwszym planie pozostaje wrażliwa, śmiała outsiderka, podejmująca piękną, prywatną walkę na przekór wszystkim i wszystkiemu. Walkę o siebie i o to, na czym najbardziej jej zależy. Czy można nie kibicować takim bohaterkom?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.