W kinie: How To Have Sex (Cannes)

hottohave

 

HOW TO HAVE SEX
Festival de Cannes 2023
reż. Molly Manning Walker

moja ocena: 7/10

 

Debiutująca w pełnym metrażu Brytyjka okazała się najwspanialszą rzeczniczką młodego pokolenia, rozumiejącą ich problemy, dylematy, rozterki. Tytuł jej filmu być może brzmi, jak karykaturalny lead z okładki modnego, kobiecego magazynu, za którym kryje się zestaw porad i wskazówek, obiecujących lepsze i bardziej spełnione życie. Ale “How To Have Sex” właściwie nie mogłoby sytuować się dalej od tonu pretensjonalnego moralizatorstwa. To kino przepełnione empatią wobec pokolenia Z, z ogromną precyzją namierzające ich niepokoje, ukazujące ciążącą na nich rówieśniczą i kulturową presję oraz nazywające wprost ich zbyt często bagatelizowane potrzeby, pragnienia, marzenia. “How To Have Sex” także brutalnie rozlicza się się z mitologią pierwszych, seksualnych doświadczeń, które łatwiej mogą przysporzyć traum niż miłych wspomnień. A punkt wyjścia jest trywialny. Trzy przyjaciółki w oczekiwaniu na wynik kończącego szkołę średnią egzaminu, podobnie jak większość ich rówieśników w okresie wiosennych ferii, udają się na zasłużone, szalone wakacje. Kierunek to jedna z gorących, greckich wysp, o tej porze roku przepoczwarzająca się już w sezonowy kurort z jego nieodzownymi atrakcjami – hotelami z basenami, plażami, dzienną ofertą all inclusive, nocnymi klubami. Istny horror imprezowego ceremoniału. Jednak szybko zza okrzyku “Best! Holiday! Ever!” zamiast czasu zabawy i beztroski, wyłania się nieznośny ciężar bytu.

Wyczekiwane wakacje dla Tary (rewelacyjna Mia McKenna-Bruce) szybko okazują festiwalem rozczarowań i nieporozumień. Być może w dalszej perspektywie – podstawą do poważnej przebudowy własnej egzystencji. Włócząc się po dyskotekach, konsumując kolejne drinki, zderzając wyobrażenia o magicznym “pierwszym razie” z brutalną rzeczywistością współczesnych relacji interpersonalnych, bohaterka w końcu odkryje, że latami na ołtarzu przyjaźni z ludźmi, których może nawet nie lubi, składała ofiarę z własnych wartości, indywidualizmu, godności. Z coraz bardziej udawanym uśmiechem na twarzy, próbując wpasować się w kanony i normy zachowań, które u niej samej powodują głównie dyskomfort.

Dla Molly Manning Walker być może najłatwiej było odegrać rolę starszej koleżanki-mentorki, która zdiagnozowała problem, edukacyjnie uwypukla karygodne zachowania i pokazuje ścieżkę, jak takich błędów unikać, ale “How To Have Sex” w ogóle nie jest tego typu poradnikowym, umoralniającym filmem. Nie tylko mówi językiem swoich bohaterów, będąc w tej inscenizacji szalenie naturalnym, ale pozostawia też sporo przestrzeni na wyciąganie własnych wniosków. Nikogo nie piętnuje, nie krytykuje, nie chce naprawiać. To osoby takie jak Tara i jej rówieśnicy w pierwszej kolejności muszą naprawić otoczenie, w którym funkcjonują. Jeśli tylko będą chcieli.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.