Filmy 2014: 10-1

malyqpods

10. Bruno Dumont: Mały Quinquin (P’tit Quinquin) [Zobacz trailer]

Typowy, flandryjski mikroświat Bruno Dumonta naznaczony piętnem zła ujawnia tradycyjnie najmroczniejsze strony ludzkiej natury, ale tym razem pokazany został z niebywałym humorem i lekkością. Taki “True Detective” w bardzo krzywym zwierciadle. Choć wydaje się to wszystko nieprawdopodobne, Francuz nic nie zatracił ze swojego charakterystycznego stylu.

 

zjazdpods

9. Anna Odell: Zjazd Absolwentów (Återträffen) [Zobacz trailer]

Niezwykłe połączenie estetyki rozliczeniowego dokumentu, eksperymentalnego dramatu i artystycznego manifestu, czyli Anna Odell raz jeszcze przeżywa traumę czasów szkolnych, angażując w swój osobisty projekt nas, widzów jej filmu. Najwspanialsze odkrycie tegorocznych Nowych Horyzontów.

 

turstpods

8. Ruben Östlund: Turysta (Force Majeure) [Zobacz trailer]

Niewinna lawina w alpejskim kurorcie ingeruje w spokojną, rodzinną egzystencję, powodując potężny, małżeński konflikt. W tak groteskowej atmosferze Östlund genialnie zastanawia się nad męskimi i kobiecymi rolami we współczesnym świecie. Gdyby mnie ktoś pytał – to byłby sprawiedliwszy Oscar niż “Idy” czy “Lewiatana”.

 

drogakrzpods

7. Dietrich Brüggemann: Droga Krzyżowa (Kreuzweg) [Zobacz trailer]

Czternaście statycznych ujęć wystarczyło Dietrichowi Brüggemannowi, by obnażyć dramatyczne skutki religijnego zacietrzewienia i nadgorliwego, bezrefleksyjnego podążania za dogmatami wiary i w ani jednym momencie nie popaść w populistyczne moralizatorstwo. Niesamowita rzecz.

 

undertskpods

6. Jonathan Glazer: Under The Skin [Zobacz trailer]

Scarlett Johansson jako enigmatyczna kosmitka w oniryczno-poetyckim filmie-teledysku, która na ziemi realizuje swoją zabójczą misję wymierzoną w męski gatunek. Im dłużej obserwuje nasz świat, tym intensywniej zaczyna na niego reagować, aż w końcu sama się w niego angażuje. Największe wydarzenie artystyczne roku.

 

skeletontwpods

5. Craig Johnson: The Skeleton Twins [Zobacz trailer]

Rodzeństwo o autodestrukcyjnych skłonnościach spotyka się po dekadzie rozłąki, by odkryć, że nie ma złotej recepty na ich udrękę, nieszczęśliwą egzystencję i niespełnienie, ale wspierając się nawzajem, można jakoś żyć dalej. Do śmiechu i łzy ostatniej!

 

grandhotelpods

4. Wes Anderson: The Grand Budapest Hotel [Zobacz trailer]

Czarodziej współczesnego kina, Wes Anderson, opowiada wspaniałą bajkę pełną cudnych ekscentryków i niezliczonej ilości niezwykłych epizodów, które umiejscawia w kolorowym, majestatycznym hotelu, by podumać trochę nad tragicznym losem Europy z pierwszej połowy XX wieku i jej ówczesnymi, dramatycznymi dziejami. W słodko-gorzkim klimacie i z dużą dawką pięknej nostalgii.

 

whiplashpods
3. Damien Chazelle: Whiplash [Zobacz trailer]

Pojedynek ucznia i mistrza w konserwatorium muzycznym pełnym historii mniej lub bardziej niespełnionych karier. Krew, pot i łzy wylane na perkusję i podłogę, na której instrument stoi. Zaduch sali prób. Intensywność tej rywalizacji i świata, w jaki ma miejsce, dosłownie czuje się na własnej skórze. Kapitalne kino!

 

mommypods

2. Xavier Dolan: Mama (Mommy) [Zobacz trailer]

Najdojrzalsze dzieło złotego dziecka światowego kina, Xaviera Dolana, w którym dwie kobiety podejmują się karkołomnego zadania sprowadzenia na dobrą drogę impulsywnego i niezrównoważonego syna jednej z nich. Żadne z nich nie ma odpowiednich kwalifikacji. Czy miłość i przyjaźń zatem wystarczą, by ocalić porywczego młodzieńca? Wielki film.

 

boyhoodpods
1. Richard Linklater: Boyhood [Zobacz trailer]

Cierpliwość się opłaciła, bo – jak wskazują rankingi Metacritic – film Linklatera to bezapelacyjny zwycięzca ogromnej większości tegorocznych podsumowań. Powiem nawet więcej: to najlepszy film tej dekady jak na razie. Dziesięć lat poświęcił reżyser, by w skali mikro sportretować losy jednej, typowej, amerykańskiej rodziny, bolączki dorastania (zarówno dorosłych, jak i młodych bohaterów!) i zwyczajnych, życiowych wyborów. W perspektywie makro to piękna opowieść o zmianach społeczno-politycznych, jakie dokonywały się w Ameryce, a najbardziej niezwykłe jest to, że patrzymy na nie z teraźniejszej perspektywy Linklatera i jego aktorów, którzy spotykając się raz na jakiś czas, odnosili i dopasowywali do nich grane przez siebie postacie. Gdzieś na płaszczyźnie jeszcze bardziej uniwersalnej to w końcu film o upływie czasu. Ponieważ nic tego procesu nie zatrzyma, warto celebrować te wszystkie małe momenty na równi z tymi ważniejszymi. One wszystkie kształtują człowieka, wpisując się jednocześnie w jakiś większy, niemożliwy do ogarnięcia z jednostkowego poziomu porządek wszech świata. Richard Linklater to być może najbanalniejszy, ale i najwspanialszy storyteller w amerykańskim kinie. Ma rękę do historii, rozumie się znakomicie z aktorami, którzy całymi latami chcą z nim pracować. Nie jest szpanerem, nie popisuje się. To człowiek, który ze zwyczajności i prostoty uczynił największą, filmową cnotę. Amen.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.