HOLIDAY
Nowe Horyzonty 2018
reż. Isabella Eklöf
moja ocena: 7/10
Estetycznie to trochę takie “Pamiętniki z wakacji” w wersji Ulricha Seidla. Lato na tureckiej riwierze, gdzie w towarzystwie krewnych i przyjaciół bawi się grupa całkiem majętnych Duńczyków. Mają do dyspozycji ładny apartament oraz szeroką gamę atrakcji, jakie oferuje nadmorski kurort. Trudno jednak odczuć tu atmosferę letniej sielanki. Isabella Eklöf proponuje bowiem spojrzenie na tych osobliwych urlopowiczów wyjątkowo szorstkie i złowieszcze. Z obrazka wakacyjnej beztroski wypełza zepsucie i zgnilizna, a dodatkowy niepokój do niego wprowadza też postać atrakcyjnej Saschy, która do Turcji przywiozła sporo pieniędzy pochodzących z najpewniej nielegalnych biznesów jej chłopaka i jego wspólników. Ładna blondynka już na samym początku dostaje lekcje posłuszeństwa od jednego z nich, gdy przywieziona gotówka lekko się nie zgadza. Regularnie i często wyjątkowo brutalnie dziewczyna będzie odkrywać, jaka jest cena tej wakacyjnej idylli spędzanej u boku bezwzględnego samca alfa, który karności wymaga nie tylko od swoich partnerów, ale i młodej kochanki. Sascha to w “Holiday” zdecydowanie najbardziej fascynująca bohaterka. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jest efektownym trofeum u boku drapieżnego mężczyzny, który w jednej chwili potrafi okazać czułość, by za chwilę dostarczyć jej bólu i poniżenia. To we własnym sumieniu Sascha będzie musiała zdecydować, czy chce taką cenę płacić za wygodną, ale niepewną i niebezpieczną egzystencję. Kuszą ją nie tylko pieniądze, drogie upominki i fajne wakacje, ale też złudne poczucie wspólnotowości i rodzinnej bliskości, jakie daje przynależność do tej grupy. Dążenie do finału dylematów dziewczyny – zbudowane na wyrafinowanej, naturalistycznej obserwacji i psychologicznym napięciu – dające nie tak znowu jednoznaczną odpowiedź, czy powierzchowne przyjemności zwyciężą nad autonomią jednostki, śledzi się z autentycznym zafascynowaniem i nerwowością.