Filmowe Okno na Świat s03e02

anons

 

ANONS
reż. Mahmut Fazil Coşkun
Turcja
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6.5/10

 

Czarna komedia z historycznym kontekstem, powracająca do wydarzeń z pierwszej połowy lat 60., kiedy to grupa wojskowych planowała przeprowadzić zamach stanu, by usunąć władze w Ankarze. Choć początek “Anonsu” wcale nie zapowiada, że ta historia skręci w stronę polityki. Film rozpoczyna się bowiem ilustracją medycznej procedury oceniającej kandydatów z Turcji, którzy na mocy umowy międzypaństwowej mieliby zostać gastarbeiterami w RFN (gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego tylu Turków mieszka współcześnie w Niemczech). Badany delikwent powróci jeszcze w fabule w dość niespodziewanym momencie. Następnie dwóch podejrzanych typów, udających muzyków, pod osłoną nocy wsiada do taksówki i mimo drogowych blokad prosi kierowcę o dowiezienie w konkretne miejsce. Okażą się oni, działającą w Istambule, częścią wojskowego spisku, których najważniejszym zadaniem jest przejęcie narodowej radiostacji, skąd nadany ma zostać komunikat o przejęciu władzy. Nic jednak nie idzie po myśli konspiratorów. Dla nich to będzie długa noc rozwiązywania najbardziej nieoczekiwanych problemów, z których większość swoją doniosłością jakoś niespecjalnie pasuje do powagi zamachu stanu. Wyważona, właściwie pozbawiona emocji narracja prowadzona na tle usypiającego mroku nocy buduje w “Anonsie” tę atmosferę totalnego absurdu, w jaki brną z każdą, kolejną decyzją bohaterowie tej tragifarsy. Obcuje się tu z tym nieoczywistym, osobliwym poczuciem humoru, który bardzo lubię i który sprawia, że autentycznie dobrze się bawiłam, oglądając to groteskowe kino historyczne, nagrodzone specjalną nagrodą jury w sekcji Orizzonti na tegorocznym festiwalu w Wenecji.

 

manwhosuprised

 

TCHELOVEK KOTORIJ UDIVIL VSEH
reż. Natasha Merkulova, Alexey Chupov
Rosja
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6.5/10

 

Zaczyna się bez fajerwerków. Egor dowiaduje się, że cierpi na śmiertelną, nieuleczalną chorobę i niewiele czasu mu pozostało, kiedy to jego stan fizyczny drastycznie się pogorszy. Stara się więc zabezpieczyć, jak tylko może, swoją rodzinę – ciężarną żonę i syna. Gdy wieść o jego stanie zdrowia rozniesie się po wiosce, nawet ci, którzy nie sympatyzowali do tej pory z mężczyzną, okażą swoje wsparcie, w tym to finansowe, by spróbować Egora skonfrontować z lepszymi lekarzami, a nawet lokalną znachorką. Gdy pewne staje się, że jego choroba osiągnęła stadium terminalne, u bliskich bohatera bunt ustępuje miejsca rozpaczy i próbom pogodzenia się z tragiczną sytuacją. Żona okazuje więc mężowi dużo czułości, a syn stara się jak najwięcej czasu spędzać z ojcem. W obliczu nadchodzącego końca Egor dochodzi jednak do wniosku, że to czas kiedy w końcu powinien być szczery sam ze sobą i przeżyć te ostatnie chwile tak, jak dotąd nie miał odwagi, odsłaniając przed bliskimi i otoczeniem to, co przez lata ukrywał i tłamsił w sobie. Zadziwi swoim zachowaniem wszystkich, w oka mgnieniu zmieniając do siebie nastawienie rodziny, sąsiadów i kolegów. Ten obraz wrogości, nietolerancji, antyludzkiej nagonki na inność u Merkulovej i Chupova nie odbiega od wielu tego typu filmów, ale w postawie głównego bohatera jednocześnie irytuje i porusza ten stoicki spokój i cierpienie w milczeniu. Los też okaże się wobec Egora przewrotny, zagra mu okrutnie na nosie, pokazując, jak nieostateczne mogą wydawać się rzeczy, które uznaje się za ostateczne.

 

mantaray

 

MANTA RAY
reż. Phuttiphong Aroonpheng
Tajlandia
zobacz zwiastun >>>

moja ocena: 6/10

 

Najlepszy film w sekcji Orizzonti w tym roku na Lido to prowadzona z jednej strony w onirycznym klimacie w stylu dzieł Apichatponga Weerasethakula opowieść o zagubionej i odnalezionej tożsamości, z drugiej – naturalistyczna opowieść o byciu człowiekiem, okazywaniu empatii pomimo trudnych okoliczności, rozgrywająca się w obskurnej, rybackiej społeczności. Bardziej niż sama, aczkolwiek bardzo subtelna i psychologicznie wyważona historia podobała mi się przede wszystkim ta senna narracja – charakterystyczna dla współczesnego, zwłaszcza azjatyckiego slow cinema, delikatność i zrozumienie dla bohaterów oraz ich kontrowersyjnych, z punktu widzenia postronnego widza, decyzji. “Manta Ray” to obraz zbudowany na silnych, wizualnych bodźcach, które tworzą wrażenie jakiegoś innego, baśniowego albo duchowego wymiaru tego biednego, śmierdzącego rybami świata, który dostaje w ten sposób zastrzyk magii i – dosłownie – urokliwego kolorytu. Tu przeszłość i teraźniejszość stale łączą się ze sobą, zaś wspomnienia lokalnych tragedii żyją w świadomości tych, co byli ich świadkami albo zbyt wiele razy o nich słyszeli. To wszystko tworzy jednak w tym świecie wrażenie łagodnej równowagi, o której na równi decyduje pierwiastek ludzki i ten niebiański.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.