W kinie: Misiaczek (Transatlantyk)

 

MISIACZEK
Transatlantyk 2012
reż. Mads Matthiesen

moja ocena: 6/10

 

Nagrodzona przez publiczności amerykańską (w Sundance) oraz polską (na OffPlusCamera) opowieść o osaczonym przez zaborczą matkę osiłku o poczciwym sercu i chorobliwie nieśmiałych charakterze. Pasjonat kulturystyki, Dennis, szuka miłości, ale nie potrafi nawiązać z kobietami sensownego kontaktu, peszą go sytuacje intymne, a na plecach czuje cały czas oddech toksycznej miłości swojej rodzicielki. W końcu wyjeżdża do Tajlandii, gdzie jeden z jego krewnych znalazł już idealną dla siebie żonę, by także odnaleźć tam towarzyszkę życia. Seks-turystyczna aura przytłacza jednak Dennisa równie intensywnie, co natarczywa i nadopiekuńcza matka, otwarte i chętne Tajki paraliżują silnego mężczyznę. Miłość nasz mięśniak odnajdzie na siłowni, której właścicielką jest sympatyczna wdowa, Toi. Nienachalna, skromna i wyrozumiała Azjatka zdaje się być idealna dla Dennisa, jednak problemem w dalszym ciągu pozostaje jego zaborcza matka, która nigdy nie zaakceptuje takiej kobiety w życiu syna. Kameralny film Madsa Matthiesena toczy się niespiesznie, opiera się na dość prostych kontrastach i przekonuje, że na drodze ku własnemu szczęściu najczęściej stoimy my sami oraz nasze niezdecydowanie. Sympatyczne kino, bez większej historii.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=NtvKeGXhxo0]

 

***
Kasia na Transatlantyku powered by: