W kinie: Shuffle (Transatlantyk)

 

SHUFFLE
Transatlantyk 2012
reż. Kurt Kuenne

moja ocena: 5.5/10

 

Szalenie ciekawy pomysł legł u postaw „Shuffle” – oto główny bohater film, Lovell Milo, każdego dnia budzi się w innym okresie swojego życia. Czasem jest ambitnym nastolatkiem, innym razem skonfliktowanym z ojcem dzieciakiem – pasjonatem fotografii, kiedy indziej zmarnowanym, nieogolonym mężczyzną po 30stce. Nie mogąc znieść takiego stanu rzeczy i ciągłej niepewności, Lovell dowiaduje się, że to, co go spotyka, ma pomóc mu w namierzeniu źródeł istotnych dla kogoś (w domyśle: komuś mu bliskiemu) problemów. Przemierzając po osi czasowej własnego życia, mężczyzna odkrywa, że miłością jego życia, którą poślubił, jest dziarska przyjaciółka z dzieciństwa, Grace. Budząc się jednak pewnego dnia w okolicach swojej 30stki, dowiaduje się, iż ukochana od jakiegoś czasu nie żyje. Każdy nowy dzień i powrót do przeszłości Lovell zaczyna traktować jako prywatne śledztwo, mające na celu zapobiec śmierci Grace. Zaburzona chronologicznie forma filmu czy klimatyczne, monochromatyczne zdjęcia niesamowicie w świat Lovella Milo wciągają, wydaje się, że cała historia stanowi idealny punkt wyjścia dla fascynujących dywagacji o metafizyce, konstrukcji czasoprzestrzeni, determinizmie ludzkiego życia. Nic bardziej mylnego. Twórcy „Shuffle” świadomie i z premedytacją kierują swój intrygujący film na wody bzdurnej, romantycznej opowiastki o zabarwieniu kina familijnego, która z każdą minutą traci impet, jaki przybrała dzięki swojej fajowej konstrukcji.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=HPefbEgagd8]

 

***
Kasia na Transatlantyku powered by: