W kinie: Fruitvale Station (Cannes)

rcoogler

 

FRUITVALE STATION
Festival de Cannes 2013
reż. Ryan Coogler

moja ocena: 6/10

 

Tytułowe Fruitvale Station to nazwa stacji w San Francisco, gdzie w 2009 roku wydarzyła się tragedia – bez powodu policjant zastrzelił młodego, czarnego mężczyznę. Debiutujący w roli reżysera Ryan Coogler emocjonalnie rekonstruuje ostatni dzień ofiary tamtych wydarzeń, Oscara Granta. Bohater tej historii miał niejedno na sumieniu, siedział w więzieniu, zdradzał swoją dziewczynę, nie był idealnym ojcem dla swojej malutkiej córeczki. Nie był również ani dobrym synem, ani dobrym bratem, ale w ostatni dzień roku postanawia się zmienić, zaczynając od małych kroków, jak odebranie dziecka z przedszkola, pomoc w przygotowaniach do urodzinowej kolacji matki czy sylwestrowy wypad na miasto z ukochaną i znajomymi. Z Ryana Cooglera i jego filmu na pewno byłby dumny Spike Lee, bo to w jego buty wchodzi młody reżyser, a robi to na tyle dobrze, że w tym roku otrzymał już dwie, najważniejsze nagrody w Sudance (główną i publiczności). Amerykańskie kino uwielbia wzruszające historie, opowiadane w słusznej sprawie. Ta, choć jest po prostu zgrabna i prostolinijna, właśnie taka jest i stąd pewnie jest sukces za Oceanem.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZxUJwJfcQaQ]

 

***
Kasia w Cannes powered by: