W kinie: Dear White People

dearwhitepoeple

 

DEAR WHITE PEOPLE
francuska premiera: 25.03.2015
reż. Justin Simien

moja ocena: 7/10

 

„Dear White People” stoi w całkowitej opozycji do podniosłych widowisk pokroju „Selmy” czy „Kamerdynera”. Nie tylko dlatego, że jest filmem na wskroś współczesnym. Kolorowa społeczność posiada już pełnię praw. Jeśli mówi się o dyskryminacji, rozumie się ją zgoła inaczej niż jeszcze kilka dekad wcześniej. Stała się ona raczej ukryta i bardziej niejednoznaczna. W filmie Justina Simiena podglądamy modne, akademickie środowisko – skonstruowane i funkcjonujące wg najbardziej wyśrubowanych, równościowych standardów. Nie wszyscy jednak czują się w nim realnie upodmiotowieni. Dziennikarka z uniwersyteckiej rozgłośni radiowej stara się zdemaskować fasadowość tej pseudo egalitarnej i sztucznie stworzonej, uczelnianej społeczności. Jest jednak na tyle nieprzystępna i buńczuczna, że trudno znaleźć jej sprzymierzeńców. Simien w świetnej, bardzo rześkiej i błyskotliwej formie obnaża wszystkie pułapki, jakie kryją się za ślepym wcielaniem w życie idei poprawności politycznej i pozorną, a nie faktyczną walką z dyskryminacją. Penetrując przy tym różnorodną, akademicką zbiorowość, potrafi budować dużo bardziej uniwersalne wnioski o głębokim, systemowym wręcz zakorzenieniu stereotypów czy równościowej hipokryzji, w której aktualnie żyjemy. Jego dzieło przypomina z jednej strony barwne produkcje młodzieżowe z lat 90., z drugiej – zaangażowane kino Spike’a Lee i dlatego tak kapitalnie się je ogląda. Choć „Dear White People” odnosi się stricte do problemów amerykańskiego społeczeństwa, ja właśnie takiej świeżości i przebojowości szukam we współczesnych filmach o tematyce społecznej. Czasem – jak widać – znajduję.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=XwJhmqLU0so]